Chciał się bić z posłem opozycji, w PiS nie widzą problemu. „Przyjąłbym to z pokorą”
– Jak pan chce sprawdzić, kto jest mężczyzną, to proszę przed Sejm –powiedział Tomasz Sakiewicz do posła KO Krzysztofa Mieszkowskiego. Politycy PiS bagatelizują sprawę.
We wtorek 7 lutego miało miejsce posiedzenie sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, które zostało zwołane na wniosek posłów PiS. Oto TVP i Tomasz Sakiewicz poskarżyli się na procesy, które wystosowała przeciw nim telewizja TVN. Dotyczyły one stwierdzenia, że „TVN kłamie” i jest „stacją Putina”. Przedstawiciele propisowskich mediów żalą się, że to atak na wolność słowa.
– Kogo wy chcecie pouczać? Nie beczcie jak takie beksy, cholera jasna. Bądźcie damami przynajmniej w jakimś momencie, żebyście mogli sprostać swojemu wysokiemu zadaniu dziennikarskiemu – mówił podczas komisji poseł KO Krzysztof Mieszkowski. To oburzyło Tomasza Sakiewicza.
– Przepraszam, czy ten cham może nas przestać obrażać? Jestem dziennikarzem. I nie przyszedłem tutaj, żeby jakiś niewychowany facet poniżał dziennikarzy – odparł. – Mam swoją godność i żaden cham, nawet jeżeli nosi mandat poselski, nie będzie mnie i moich dziennikarzy obrażał. Jak pan chce sprawdzić, kto jest mężczyzną, to proszę przed Sejm – brnął dalej naczelny „Gazety Polskiej”.
Sytuacja nie do wyobrażenia, a jednak miała miejsce – oto prorządowy dziennikarz wyzwał na solo posła opozycji i nazwał go „chamem”. Justyna Dobrosz-Oracz z „Gazety Wyborczej” zapytała o sprawę polityków PiS, ale ci bagatelizują to wydarzenie.
– Pan sobie wyobraża, że wyzywam pana na ubitą ziemię? – zapytała dziennikarka rozbawionego posła Marka Asta.
– Nie wyobrażam sobie, ale przyjąłbym to z pokorą – odparł z uśmiechem polityk. Z kolei Radosław Fogiel zastosował klasyczny unik – powiedział, że „pierwsze słyszy”, że doszło do takiej sytuacji.
To oczywiste, że obóz rządzący chroni „swojego” dziennikarza. W zasadzie trzymali stronę Sakiewicza już w trakcie posiedzenia Komisji. Gdy obrażony dziennikarz zauważył, że Mieszkowski wyszedł, kpiąco skomentował to Marek Suski.
– Wyszedł, bo prawda w oczy kole. Nie był w stanie wytrzymać tego, co słyszał – powiedział poseł PiS.
– PiS chroni swoich propagandystów – ocenia sam Mieszkowski w rozmowie z „Wyborczą”. – To jest język bliski publicystyce telewizji publicznej. Stosując nagonkę jako formę publicystyczną, czy paski nienawiści w definiowaniu sił opozycji, prowadzi politykę absolutnie skrajną doprowadzającą do totalnego rozpadu wspólnoty narodowej – dodaje polityk.
Źródło: Gazeta Wyborcza
1 Odpowiedzi na Chciał się bić z posłem opozycji, w PiS nie widzą problemu. „Przyjąłbym to z pokorą”
Ta jego gazeta to chamski i prostacki ściek chejtu, nie przetrwałaby miesiąca, gdyby nie pieniądze od spółek skarbu państwa