Były mąż Dagmary Kazimierskiej też siedział w tym po uszy. TA historia brzmi jak mocny kryminał. „Nie strzelajcie! Tu jest dziecko!”
Dagmara Kaźmierska wyszła za mąż za sutenera. Wyszło na jaw, że jej mężem był morderca. Moment zatrzymania opisała w swojej książce.
Wojna agencji towarzyskich
Dagmara Kaźmierska zbiera żniwa swojej przeszłości. Burze w mediach rozpętał artykuł, w którym ofiara Dagmary opowiedziała, jak wyglądała praca w agencji towarzyskiej prowadzonej przez celebrytkę. „Królowa Życia” miała zlecić gwałt na Marii A. Okazało się, że Dagmara współdzieliła profesje sutenerki ze swoim mężem.
W 2001 roku w Kłodzku działały dwie agencje. Jedna z nich „Tora” należała do Pawła K., druga, konkurencyjna „Heidi” należała do Dariusza L. 12 kwietnia do „Tory” wtargnęła grupa mężczyzn, która poszukiwała małżonka Dagmary. Na krótko po tym zdarzeniu, Paweł K. postanowił wziąć odwet na konkurencji. Wraz ze swoimi kolegami pojechał do „Heidi”, następnie otworzył ogień w kierunku Dariusza L, w wyniku czego mężczyzna zginął.
– Do zabójstwa doszło w tej nieszczęsnej agencji towarzyskiej „Heidi”. Sprawca, czyli Paweł K. zastrzelił Dariusza L. przez drzwi. „Szpila” się schował, a Paweł K. oddał dwa strzały, kule przeszły przez drzwi. Między nimi były jakieś tarcia, z tego, co pamiętam to przedmiotem tych tarć była też chyba ta agencja towarzyska. Wiem, że on uciekł, przebywał za granicą i później został ujęty przez CBŚ i tymczasowo aresztowany – opowiadał prokurator odpowiedzialny za śledztwo w tej sprawie.
Trzy lata w ukryciu
W 2004 roku Paweł K. powrócił do kraju i wraz z Dagmarą ukrywali się w jednym z domów w Skrzynce.
– Istniało duże prawdopodobieństwo, że Paweł K. będzie uzbrojony i weźmie ze sobą zakładnika. Dlatego policjanci musieli działać szybko i z zaskoczenia – opowiedział rzecznik prasowy dolnośląskiej policji Ryszard Zaremba.
Szczegóły zatrzymania małżonka Dagmara opisała w jednej ze swoich książek.
– Przyjechali kawalkadą. Mnóstwo wozów, karetka, policjanci z tarczami, z długą bronią. Kaźmierski, kiedy zobaczył, co się dzieje, stanął w oknie i podniósł ręce do góry. – Nie strzelajcie! Tu jest dziecko! – krzyknął. Nie strzelili. Weszli na górę, skuli Pawła i wyprowadzili przed dom. Nie umiałam zachować spokoju jak mój mąż. Z żalu, niemocy, wściekłości, smutku, że go złapali, że tyle czasu się ukrywaliśmy i teraz wszystko trafia szlag, zaczęłam wrzeszczeć. – opisywała „Królowa Życia”.
Paweł K. został skazany na 15 lat pozbawienia wolności. Przyznał się do winy, jednak tłumacząc, że broni użył w celu obrony.
Źródło: Gazeta.pl