Był w PiS, teraz o wszystkim opowiedział, TAK działacze nazywają prezesa i jego świtę. „Rada starców”

Jarosław Kaczyński i kilku czołowych polityków PiS dorobiło się w partii mało sympatycznego określenia. O wszystkim opowiedział polityk z przeszłością na Nowogrodzkiej.

Co tam słychać w kuluarach?

Polityka, którą znamy z prasy, telewizji czy internetu może być fascynująca, jednak najciekawiej robi się, gdy dowiadujemy się o zakulisowych rozmowach czy stosunkach, w jakich pozostają politycy. W Sejmie czy partii (nawet w PiS!) jest jak w każdej pracy czy klasie – ten trzyma się tym, tamtego się nie lubi, jeszcze kogoś innego podejrzewa się o podkradanie papieru toaletowego. No dobra, może się trochę zagalopowaliśmy.

Najbardziej lubimy sytuację, gdy polityk X czy Y opuszcza partyjne szeregi i zaczyna „sypać” albo mówi, co mu ślina na język przyniesie. Przykład? Przypominamy sobie jak kiedyś Marek Jakubiak z Wolnych Republikanów opowiadał o Mateuszu Morawieckim. Dowiedzieliśmy się dzięki temu, jak w kuluarach nazywali byłego premiera.

– W polskiej polityce nie widzę następcy dla Mateusza Morawieckiego. (…) Takiego premiera ze świecą szukać. W ministerstwach nazywają go „robokopem”, dlatego że nie wiedzą, kiedy on śpi – opowiadał w Radiu Maryja.

Dom Pomocy Społecznej

Teraz z kolei w programie „Fakt live” gościł Przemysław Wipler – dziś to oczywiście reprezentant Konfederacji, ale w przeszłości też zaliczył epizod w szeregach PiS. Wipler najpierw ocenił decyzję prezesa PiS, który w wyborach prezydenckich nie postawił na żadne znane i mocne nazwisko.

– Prawo i Sprawiedliwość wolało wystawić słabego kandydata, ale takiego, który nie przejmie władzy w tej formacji jeszcze wprost z rąk Jarosława Kaczyńskiego, niż kogoś, kto ma szanse wygrać te wybory. Liderzy, którzy walczą ze sobą o spuściznę, o można powiedzieć o sukcesję, o przejęcie władzy z rąk Kaczyńskiego, czyli Morawiecki i Czarnek, Błaszczak, to oni wiedzą, że wzajemnie się wszyscy poblokowali – zdiagnozował Wipler.

Polityk zdradził też, jak w partii nazywają prezesa i jego świtę. – Nazywają ich DPS-em (Dom Pomocy Społecznej), czyli można powiedzieć… radą starców, bo to są teksty polityków PiS-u — podsumował Wipler.

Źródło: Fakt.pl

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *