Bohater grubej afery PiS nie może spać spokojnie? Są nowe wieści ws. ważnego śledztwa
Michał Dworczyk i płk Krzysztof Gaj przesyłali sobie poufne wojskowe dokumenty. Są nowe informacje w sprawie śledztwa w aferze mailowej.
Na przełomie lutego i marca prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie maili Michała Dworczyka. To efekt szeregu zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa, składanych przez Cezarego Tomczyka z Platformy Obywatelskiej. Ta sprawa ma swój ciąg dalszy.
Rażące naruszenia
Onet.pl informuje o swoich najnowszych ustaleniach dotyczących afery mailowej. Jak pisze portal, to opinia wystawiona przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego (SKW) przesadziła o wszczęciu śledztwa dotyczącego ujawniania tajemnicy państwowej.
– Opinia wojskowego kontrwywiadu jest jednoznaczna. Zgodnie z jej konkluzją doszło do rażącego naruszenia przepisów o ochronie informacji niejawnych – pisze Onet.pl.
– Postępowanie przygotowawcze jest w toku. Są to wszystkie informacje, które mogę przekazać na obecnym etapie – mówi prokurator Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka stołecznej prokuratury okręgowej.
Śledztwo jest prowadzone na podstawie dwóch artykułów Kodeksu karnego. Pierwszy mówi o „ujawnieniu wbrew przepisom ustawy” informacji niejawnych o klauzuli „tajne” lub „ściśle tajne”. Drugi odnosi się do funkcjonariusza publicznego, który „ujawnia osobie nieuprawnionej informację niejawną o klauzuli zastrzeżone lub poufne”. Grozi za to dopięciu lat pozbawienia wolności.
Wszczęcie śledztwa
Gdy na początku marca gruchnęła informacja o śledztwie prowadzonym przez prokuraturę, Cezary Tomczyk i Adam Szłapka wystąpili na konferencji prasowej. Obaj posłowie podkreślili, że wszczęcie śledztwa potwierdza de facto prawdziwość maili ze skrzynki Dworczyka. Do tej pory obóz władzy na czele z Mateuszem Morawieckim konsekwentnie zaprzeczał ich autentyczności.
Jacek Sasin i Patryk Jaki potwierdzili prawdziwość korespondencji, w której się przewijali. W sierpniu ubiegłego roku nawet Michał Dworczyk podczas wywiadu w Polsat News powiedział, że część wyciekających maili jest prawdziwa, ale konsekwentnie powtarzał, że nie będzie komentował ich treści.
– My nie chcemy wpisywać się w ten scenariusz, dlatego od początku całej tej operacji, która jest prowadzona, powtarzamy, że nie będziemy komentować tych treści, które są publikowane w internecie w różnych miejscach. Część jest prawdziwa, część jest zmanipulowana, część jest całkowicie fałszywa – powiedział bliski współpracownik premiera.
Źródło: Onet.pl