Bogusław Wołoszański zdekonspiruje smoleńskiego detektywa? „To był po prostu żart”

Bogusław Wołoszański wystartuje z list KO. W rozmowie z Onetem mówi, czy uda mu się zdekonspirować Antoniego Macierewicza.

Donald Tusk zaprezentował wczoraj nowe nazwiska na listach wyborczych Koalicji Obywatelskiej. Największą sensacją było zaproszenie Michała Kołodziejczaka do wspólnego startu. Przewodniczący AgroUnii wystartuje z pierwszego miejsca w Koninie. Ale obok lidera Platformy Obywatelskiej stanęły prawdziwe sensacje i to XX wieku. Z pierwszego miejsca w Piotrkowie Trybunalskim pójdzie w bój Bogusław Wołoszański.

Były premier podczas prezentacji autora „Sensacji XX wieku” pozwolił sobie na żart. – Piotrków jest dumny, bo pan Bogusław jest z Piotrkowa i tam są jego korzenie. A jego zadaniem jest zdekonspirować lidera tej listy, z którą walczymy – Antoniego Macierewicza. Naprawdę nie mogę się doczekać – mówił Donald Tusk.

Ogromnie się cieszę, że mogłem znaleźć się w tym gronie. Dotychczas zajmowałem się badaniem polityki i omawianiem polityki. Teraz zostałem do niej włączony, ale jest pomost między tym, co robiłem, a tym, co będę robić – mam nadzieję. Słowa Winstona Churchilla, który powiedział kiedyś: To nie jest początek. To jeszcze nie jest koniec. To jest początek końca. Wiecie państwo, o czym mówię – powiedział Bogusław Wołoszański.

Co z tym Macierewiczem?

Popularyzator historii II wojny świtowej udzielił wywiadu Onetowi w którym został zapytany o słowa Donalda Tuska. – To był po prostu żart przewodniczącego Tuska, związany z pytaniami, które unoszą się nad Macierewiczem. Ale ja na pewno nie będę go „dekonspirował”, bo – po pierwsze – nie mam narzędzi, aby to robić, a po drugie: najgorszą rzeczą w polityce jest konflikt – mówi.

Dopytywany, czy Macierewicz nie weźmie się za jego historie i przypomni jego przeszłość związaną z pracą dla wywiadu PRL, odpowiada, że „niczego nie ukrywa”.

Nic złego nikomu nie zrobiłem. 20 lat temu przyklejono mi różne gęby: wtedy powodem była moja służba w imię Polski w Unii Europejskiej. Podejmując tę służbę, nie wiedziałem, że znajdą się przeciwnicy naszego kraju w tej wspólnocie. Dziś już o nich doskonale wiemy, bo głośno namawiają, abyśmy ją opuścili – wspomina.

Poproszony o sprecyzowanie wyjaśnia, że był twarzą wejścia Polski do Unii Europejskiej. – W okresie przed wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej wybrano mnie jako jej „twarz” w kampanii promującej tę wspólnotę. Uważałem to za piękny pomysł. Ale wtedy niektórzy postanowili mnie zgnoić. Celem było pokazanie, że Unia Europejska to same „szpiony”. Nie udało im się – mówi Onetowi.

Źródło: Onet.pl

Bartosz Wiciński

Polityką zainteresowałem się w momencie wybuchu afery Rywina. 12 lat temu założyłem bloga politycznego na prawicowej platformie Salon24.pl. Popełniłem tam ponad 400 wpisów i toczyłem pierwsze potyczki słowne z całą rzeszą wyborców PiS. Jak to w życiu blogera bywa, raz wychodziły lepsze teksty, a raz gorsze. Salon24.pl to była dobra szkoła. W CrowdMedia.pl zaczynałem od pisania własnych artykułów o polityce. Teraz zajmuje się głównie opisywaniem newsów, czego musiałem się sam nauczyć. Z wykształcenia jestem księgowym, ale nigdy do żadnej kratki nie wpisałem ani jednej cyferki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *