Błaszczak zdenerwował się na dziennikarkę. Poszło o pytania o Kaczyńskiego. „Bawcie się w ten sposób”
Mariusz Błaszczak był wyraźnie zdenerwowany po pytaniach dotyczących zachowania Jarosława Kaczyńskiego na konferencji prasowej.
– Uważam, że to jest po prostu jakiś element… no, nazwę to bardzo łagodnie i elegancko – manipulacji – powiedział Jarosław Kaczyński na środowej konferencji prasowej o geście Kozakiewicza wykonanym w Sejmie przez skazanego prawomocnie Mariusza Kamińskiego. Jego słowa wprawiły w osłupienie praktycznie całą Polskę. Prezes obraził także dziennikarki i dziennikarzy, sugerując im, że biorą pieniądze za bronienie premiera i nowej sejmowej większości.
Co ciekawe, gest Kamińskiego odnotował w mediach społecznościowych Maciej Wąsik, najbliższy współpracownik byłego szefa MSWiA. – W 1980 roku ten gest pokazał Władysław Kozakiewicz gwiżdżącej ruskiej swołoczy. Uwierzcie, ten gest Mariusza Kaminskiego tez był skierowany do wrzeszczacej tuszczy … CBA nie pęka! – komentował. (pisownia oryginalna).
W 1980 roku ten gest pokazał Władysław Kozakiewicz gwiżdżącej ruskiej swołoczy. Uwierzcie, ten gest Mariusza Kaminskiego tez był skierowany do wrzeszczacej tuszczy …
CBA nie pęka! pic.twitter.com/nuFv2JQLP8— Maciej Wąsik 🇵🇱 (@WasikMaciej) December 22, 2023
Czy prezes już wie, jak to wyglądało?
Mariusz Błaszczak, Waldemar Buda i Zbigniew Kuźmiuk zorganizowali w Sejmie konferencję prasową w temacie bieżących wydarzeń politycznych. Podczas zadawania pytań doszło do spięcia byłego szefa MON z Justyną Dobrosz-Oracz, sejmową reporterką „Gazety Wyborczej”.
– Czy pan prezes żałuje? Czy przeprosi dziennikarzy i czy obejrzał w końcu, jak to wyglądało? – zapytała dziennikarka. – W pani pytaniu jest cała opinia zawarta, cała narracja przedstawiona – odpowiedział Mariusz Błaszczak. Dziennikarka nie odpuszczała.
– Ja się z panią redaktor kłócił nie będę, a więc uprzejmie informuję, że tego dnia, najpierw został wyłączony sygnał Telewizji Polskiej, to po raz drugi w historii się zdarzyło, a więc wielu posłów PiS było z kontrolą poselską na ul. Woronicza. Był premier Kaczyński, byłem ja – zaczął kluczyć bliski współpracownik Kaczyńskiego.
– Czyli rozumiem, że jak ktoś czegoś nie widział osobiście, to nie istnieje. Taka filozofia panuje, tak? – dopytywała Justyna Dobrosz-Oracz. – Pani interpretuje. Ma pani prawo, żeby tak przedstawiać sytuację – odpowiadał zdenerwowany Błaszczak.
Dociskany nie był w stanie wydusić z siebie, czy prezes ma już świadomość, czego dokonał w Sejmie Mariusz Kamiński. Po czym uciekł z konferencji prasowej. – Jeżeli tak chcecie, to bawcie się w ten sposób. To nic wspólnego z demokracją nie będzie miało. My już naprawdę podziękujemy, my naprawdę nie chcemy się z paniami kłócić. Życzymy państwu miłego dnia – powiedział były minister obrony.
Źródło: Gazeta Wyborcza