Andrzej Duda użala się nad losem neosędziów i grzmi. „Bandytów wypuszcza się z więzienia”

Screen: YouTube/ Prezydent RP Andrzej Duda
Andrzej Duda ponownie uderzył w środowisko sędziowskie. Prezydent próbował być stanowczy i przekonywał, że tzw. neosędziowie są… prześladowani.
Głowa państwa grzmi z Azji
Andrzej Duda wraz ze swoją żoną Agatą udał się do Singapuru, gdzie spotkał się z prezydentem tego kraju, Tharmanem Shanmugaratnamem. Podczas briefiengu prasowego mówił w ostrych słowach o sytuacji polskich sądów i trwającego od lat sporu w kwestii neosędziów.
Chodzi o te osoby, które zostały powołane w czasach rządów partii z Nowogrodzkiej przez tak zwany „neo-KRS”, czyli Krajową Radę Sądownictwa po roku 2018. Ówczesna opozycja od początku protestowała i zarzucała PiS, że przeforsował tym obstawianie sądów swoimi ludźmi.
W środę podczas uroczystości wręczenia Karolowi Nawrockiemu uchwały o wyborze na prezydenta RP szef Państwowej Komisji Wyborczej – Sylwester Marciniak – także poruszył ten problem podczas swojego podsumowania. Powiedział, że liczy na to, że nowa głowa państwa położy kres „wojnie sędziowsko-sędziowskiej”.
– Sądy miały być wolne, a są powolne. Miliony obywateli polskich i tysiące przedsiębiorców zbyt długo czeka na sprawiedliwe rozstrzygnięcia. Mam nadzieję, że panu prezydentowi, we współdziałaniu z najwyższymi organami władzy publicznej, uda się rozwiązać tę kwestię – mówił Marciniak.
Sprawa neosędziów
Wracając do Dudy i jego wystąpienia w Azji, to urzędujący jeszcze przez dwa miesiące prezydent żalił się na prześladowanie osób, które określa się mianem „neosędziów”. Jego zdaniem jest to dla nich poniżające.
– Jest niestety w tej chwili, w polskim wymiarze sprawiedliwości grupa, która, w moim osobistym przekonaniu, oszalała z obawy przed naruszeniem ich przywilejów, z obawy przed naruszeniem ich dominującej pozycji, z obawy przed utratą swojej elitarności. Nie wiem, w czym jest rzecz, natomiast w moim odczuciu oszalała, poniewierając innymi sędziami – grzmiał Duda.
Następnie straszył, że w polskich sądach nie ma sprawiedliwości, ponieważ te opowiadają się często po stronie oprawców, a nie ofiar. – Mamy do czynienia z szokującymi sytuacjami, kiedy bandytów, morderców de facto wypuszcza się z więzienia poprzez uchylanie orzeczeń na tej podstawie, że w składzie orzekającym zasiadał tzw. neosędzia – zauważył. – Trudno sobie wyobrazić większą nieodpowiedzialność. To jest, w moim osobistym przekonaniu, wręcz zdrada interesów państwowych i działanie przeciwko bezpieczeństwu obywateli Rzeczpospolitej, żeby mordercę de facto zwolnić od odpowiedzialności tylko dlatego, że ktoś ma swoje oszalałe, osobiste preferencje, poglądy polityczne – podsumował człowiek, który bez wahania ułaskawił Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.
Źródło: Onet