Andrzej Duda pod ostrzałem lekarzy. Poszło o TE słowa o pigułce „dzień po”. „Nie opiera się na wiedzy…”
W czwartek Sejm uchwalił nowelizację ustawy, dzięki której tzw. „tabletka dzień po” miałaby być dostępna bez recepty. Taki ruch to ukłon w kierunku młodych kobiet oraz ujednolicenie przepisów dotyczących antykoncepcji awaryjnej zgodnie z normami europejskimi. Tego samego dnia prezydent Andrzej Duda poinformował, że nie widzi możliwości jej popisania.
Najbardziej zadziwiające są powody, jakie wymienił mieszkaniec pałacu prezydenckiego, nazywając tę tabletkę „bombą hormonalną”. Jak przekonują lekarze specjaliści z zakresu ginekologii i położnictwa, ciężko jest dyskutować w tej kwestii z osobą, która w tak wyraźny sposób stawia kwestie swojej wiary nad kwestie nauki. Tym bardziej, że nie jest to produkt nowy i o nieznanym działaniu. Andrzej Duda kiedyś wspominał, że „cały czas się uczy”, ale tu widać u niego wyraźny opór.
— Biorąc pod uwagę wyniki badań i opinie ekspertów, pigułka „dzień po” zawierająca ulipristal jest bezpiecznym i skutecznym środkiem antykoncepcyjnym, który, stosowany zgodnie z zaleceniami, nie powinien być uznawany za „bombę hormonalną”, ale za ważne narzędzie w odpowiedzialnym planowaniu rodziny i ochronie zdrowia reprodukcyjnego kobiet — podkreślił ginekolog dr Maciej Jędrzejko w rozmowie z Onetem. Lekarz zwrócił uwagę na to, że tabletka „dzień po” nie ma zastępować zabezpieczenia przed ciążą, tylko być rozwiązaniem awaryjnym, gdy wymaga tego potrzeba.
Prezydent oporny na wiedzę
Jeszcze dalej idzie dr Maciej Socha, przekonując że prezydenckie podejście dogmatyczne do tematów medycznych w zasadzie wyklucza możliwość jakiejkolwiek debaty z Andrzejem Dudą. Argumenty naukowe trafiają bowiem na mur ignorancji i zabobonu. Zdaniem ginekologa, nie sposób wyjaśnić skąd prezydent powziął wiedzę o rzekomej „bombie hormonalnej”, bo jest dokładnie przeciwnie. Konkretny składnik tej pigułki działa w określony i pożądany sposób, nie wywołując żadnego z nawet urojonych skutków ubocznych. Jeśli w wyniku jej zastosowania nie dochodzi do zapłodnienia komórki jajowej, to nie sposób mówić o pozbawianiu płodu życia – to najbardziej prosta logika.
Argumenty głowy państwa do złudzenia przypominają uwagi tzw. „antyszczepionkowców”, którzy utrwalali brednie dotyczące zarówno ratujących życie szczepionek przeciwko COVID-19, jak i znanych i stosowanych od dekad preparatów zwalczających m.in. odrę, ksztusiec czy polio. Epidemiolodzy już alarmują, że nasilenie się ruchów sprzeciwiających się obowiązkowej wakcynacji może doprowadzić ludzkość do kolejnych pandemii i powrotu chorób, które już niegdyś zabijały ludzi milionami.