Andrzej Duda dba o swoich. Miękkie lądowanie byłych współpracowników prezydenta
Byli współpracownicy prezydenta Andrzeja Dudy obejmą lub objęli już ważne placówki dyplomatyczne. Czy głowa państwa chce mieć „swoich” ludzi za granicą? Czy chodzi o coś innego?
Andrzej Duda dba o „swoich”
Koniec kadencji Dudy zbliża się wielkimi krokami. Prezydent odsadza jednak zagraniczne stanowiska swoimi ludźmi. I tak np. Jakub Kumoch otrzymał 29 sierpnia listy uwierzytelniające i będzie nowym ambasadorem w Chinach. Z kolei Marek Magierowski jest ambasadorem Polski w USA. Kolejny współpracownik Dudy, Krzysztof Szczerski został namaszczony na przedstawiciela Polski przy ONZ. Witold Dzielski jest ambasadorem w Kanadzie w kwietniu 2022 r.
Proces obsadzania zagranicznych stołków przez prezydenta trwa w najlepsze od pewnego czasu. Duda zachowuje się trochę jak to on był głównie odpowiedzialny za politykę zagraniczną.
O powyższe „Fakt” zapytał Jerzego Marka Nowakowskiego, byłego ambasadora Polski na Łotwie i w Armenii. Wskazał on, że to „szef MSZ” powinien „wysuwać propozycję” kandydata na ambasadora i uzgadniać ją z biurami premiera i prezydenta. Dlaczego jednak wygląda to trochę inaczej?
— Teraz, po pierwsze, to operacja ucieczkowa, bo to jest przygotowanie się do ewentualnego upadku rządu czy oddania władzy. A wtedy zawsze jest jeszcze ten prezydent, który będzie przez dwa lata rządził i będzie mógł, szczególnie w odniesieniu do swoich ludzi, odmawiać podpisania odwołania ambasadora. A ten podpis jest potrzebny. Z drugiej strony to jest szukanie jakiegoś zajęcia, które jest względnie dobrze płatne i jednocześnie nie jest włączone w tę walkę, która jest prowadzona w polskiej polityce, również wewnątrz samego PiS — ocenia Nowakowski.
Rozpychanie się Dudy
Wskazał jednak też, że Duda „rozpycha się” w sferze polityki międzynarodowej.
— (…) prezydent postanowił „porozpychać się” w dziedzinie polityki zagranicznej, a jednocześnie w głównym nurcie PiS te kwestie nie są traktowane jako coś ważnego. Wobec tego tutaj względnie łatwo można ustępować prezydentowi. Czy też dawać mu jakieś drobne prezenty w postaci nominacji jego ludzi na istotne stanowiska ambasadorskie — dodał Nowakowski.
Trudno pochwalić takie zachowanie, bowiem może ono prowadzić do chaosu w polskiej dyplomacji. W dobie tak ogromnych napięć, jakie widzimy obecnie w skali niemal całego globu, to niebezpieczne.
Źródło: Fakt