Ależ drama w sieci! Emocje buzują, Kłeczek i ziobrysta przerzucają się złośliwościami. „Pan woli orać posłów”
Jesteśmy świadkami niesamowicie dramatycznego serialu. Miejsce akcji: platforma X. Bohaterowie: Miłosz Kłeczek i Norbert Kaczmarczyk z Suwerennej Polski. Panowie zaczęli publicznie prać brudy.
Wszystko zaczęło się od programu na antenie TV Republika, gdzie gościł Norbert Kaczmarczyk z Suwerennej Polski. Prowadzący Miłosz Kłeczek stwierdził, że partia Zbigniewa Ziobry dołączy do PiS, ponieważ ma niskie poparcie i zostanie po prostu wchłonięta. Na tym program się zakończył.
Kaczmarczyk miał pretensje, że Kłeczek nie pozwolił mu się odnieść do tych słów. Nagrał więc filmik, który opublikował na platformie X.
– Uznaję to jako pewnego rodzaju nietakt – tak polityk nazwał zachowanie pracownika TV Republika. – Dzisiaj mówienie o tym, że jedna z partii jest mała i zostanie po prostu wchłonięta, jest lekceważeniem tych mniejszych – dodał, podkreślając, że wszystkie środowiska prawicowe połączyły się w jednym celu – wygrać z partią Donalda Tuska. Wspominał zasługi całej grupy prawicowych polityków: Jarosława Kaczyńskiego, Zbigniewa Ziobry czy Jarosława Gowina.
1/2 Panie Redaktorze @MiloszKleczek zamiast wchłaniać, proszę ochłonąć. pic.twitter.com/e06Ts6du3z
— Norbert Kaczmarczyk (@N_Kaczmarczyk) August 13, 2024
– Natomiast takie ruchy, takie lekceważenie drugiej strony na pewno nie jest dobre (…) Proponuję nie wchłaniać, panie redaktorze, a ochłonąć – skwitował Kaczmarczyk.
Kłeczek odpowiedział na ten filmik po kilku dniach. Jak stwierdził, po prostu musiał zakończyć program i nie ma w tym żadnego drugiego dna.
– Pozostanę jednak przy swojej tezie, że gdyby Suwerenna Polska miała poparcie rzędu kilkunastu procent, to nie byłoby zgody na to, żeby zostać elementem Prawa i Sprawiedliwości, czyli aby zostać wchłoniętym przez Prawo i Sprawiedliwość – dodał jednak. Kaczmarczyk poczuł się więc wywołany do odpowiedzi.
– Pracowałem w mediach i protestowałem w obronie TVP. Pana na dyżurach nie widziałem, ale nie ja zarabiałem tam pieniądze, które jako poseł ustalałem w parlamencie – wbijał szpile ziobrysta. – Proszę nie robić z siebie tutaj mądrzejszego ode mnie – grzmiał dalej. Kłeczek najwyraźniej poczuł się dotknięty tymi zarzutami, bo – a jakże! – odpowiedział postem pełnym złośliwości.
– Nie pamiętam pana w TAI, kiedy spędzaliśmy tam okres świąteczny, ani w nocy z 19/20 grudnia, kiedy w towarzystwie premiera Jarosława Kaczyńskiego (…) pilnowaliśmy głównej siedziby TVP – napisał pracownik Republiki. – W sejmie natomiast pracujecie za publiczne pieniądze. Nie wiem, czy jest pan posłem zawodowym, ale cala Polska zdążyła się już dowiedzieć, że na biednego nie trafiło – ironizował.
Z życzliwością, bez zadęcia Panu odpowiadam. @MiloszKleczek pic.twitter.com/n9T6GkqplF
— Norbert Kaczmarczyk (@N_Kaczmarczyk) August 18, 2024
– Na dziennikarzy mediów publicznych też złożyli się podatnicy. Ileż było hejtu za te dotacje. (…) Pan jest tam, gdzie w danym momencie było wygodniej – grzmiał w odpowiedzi Kaczmarczyk. Kłeczek kpił, że łatwo zgrywać bohatera, gdy ma się poselski immunitet. Ironizował też, że mimo zarobków nie stać go na „ciągnik za 1,5 bańki”. To oczywiście nawiązanie do afery weselnej, gdy Kaczmarczyk otrzymał w ślubnym prezencie ciągnik za 1,5 mln złotych
– Myślę, że nie tylko traktor mógłby pan kupić ale pług. Proszę docenić swoje możliwości finansowe. Pan jednak woli orać posłów prawicy słowem – odparł Norbert Kaczmarczyk.
— Norbert Kaczmarczyk (@N_Kaczmarczyk) August 18, 2024