Elon Musk strzelił focha. Nie chce być już szefem Twittera, ale stawia jeden warunek
Elon Musk lubi zaskakiwać. Tym razem przeszedł jednak samego siebie. Ogłosił, że odchodzi ze stanowiska szefa Twittera! Dlaczego? No właśnie, i tu robi się ciekawiej.
Elon Musk strzela foszka i mówi twitterowiczom: żegnajcie!
Przejmowanie Twittera przez Muska to istna epopeja godna dzieł pokroju „Moda na sukces”. Najpierw słynny miliarder i ekscentryk w jednym chciał kupić portal, potem zmienił zdanie, a na końcu… znów pragnął tego jak zdrowia. I dopiął swego. Pod koniec października wniósł do siedziby firm swoją własną umywalkę (tak, serio!), a potem sfinalizował transakcję.
Jego rządy zaczęły się trzęsienia ziemi (w korpomowie – zwolnień), a potem napięcie już tylko rosło (Musk jako nowy szef napisał do pracowników maila z prośbą o deklarację, że godzą się na pracę ponad normę, inaczej mają… się zwolnić).
Narastające kontrowersje wokół Twittera sprawiły, że od firmy zaczęli odchodzić reklamodawcy. Sytuacja spółki zaczęła być nieciekawa.
Jak na to wszystko zareagował Musk? Przygotował sobie drogę ucieczki. A konkretnie: sondę, w której zapytał twitterowiczów, czy powinien odejść ze stanowiska szefa Twittera.
Aż 57,5 proc. osób podziękowało Elonowi za jego „dokonania” i zasugerowało, by jednak poszukał sobie roboty, gdzie indziej.
Miliarder potulnie przystał na sugestie. Ogłosił, że ustąpi ze stanowiska, jak tylko „znajdzie kogoś dostatecznie głupiego do tej fuchy”, dając tym samym świetne rekomendacje potencjalnemu następy.
I will resign as CEO as soon as I find someone foolish enough to take the job! After that, I will just run the software & servers teams.
— Elon Musk (@elonmusk) December 21, 2022
Mały być social media 2.0, jest obciach
Musk obiecywał zreformować Twittera – pozbyć się spam botów i zlikwidować cenzurę. Jak widać, chyba w sporej mierze poniósł klęskę. Tyle że cała sprawa jego odejścia ma drugie dno.