PiS-owski minister zgubił swojego Iphone’a. Na pomoc ruszyła specjalna ekipa policyjna
Błażej Poboży zgubił swój prywatny telefon. W akcję poszukiwawczą zaangażowało się aż trzech policjantów, którzy szybko odnaleźli zgubę.
Służby ruszyły na pomoc
Zdarzyło wam się kiedyś coś zgubić albo zostać okradzionym przez co trafiliście na najbliższy komisariat? Jeżeli nie, to zdradzimy wam – taka wizyta na posterunku to nic przyjemnego, tym bardziej, że z reguły policjanci sprawiają wrażenie niezadowolonych, że ktoś śmiał przerwać im spokojny dyżur i sami jako ofiary możecie poczuć się podczas przesłuchania jak podejrzani. Przerabialiśmy to, uwierzcie – wiemy, co mówimy.
Co innego, gdy jest się politykiem Prawa i Sprawiedliwości, w dodatku samym wiceministrem spraw wewnętrznych i administracji. Spójrzmy na przykład Błażeja Pobożego, który w listopadzie zgubił jeden z najnowszych modeli iPhone’a w okolicach Ogrodu Saskiego w centrum Warszawy. Choć od początku wiadomo było, że chodzi o prywatny telefon wiceministra, a nie służbowy (ten mógłby zawierać wrażliwe dane), służby zostały postawione na baczność.
– Sygnał trafił do Komendy Głównej Policji. Do sprawy oddelegowano przynajmniej trzech funkcjonariuszy z Biura Kryminalnego, wraz ze najnowszym sprzętem, dzięki któremu mogli namierzać komórkę – opowiedział rozmówca portalu TVN24.pl, prosząc o zachowanie anonimowości.
Teoria, a praktyka
W ciągu kilku godzin okazało się, że iPhone może się znajdować na terenie jednego z biur stołecznego ratusza. Funkcjonariusze weszli więc do budynku i po krótkich poszukiwaniach znaleźli telefon, który leżał na biurku jednego z pracowników. Urzędnik został zatrzymany, przewieziono go do centrali policji, gdzie został bardzo dokładnie przesłuchany.
– Wypuszczono go, gdy koledzy upewnili się, że mówi prawdę. Telefon znalazł w drodze do pracy. Czekał, aż właściciel zadzwoni, bo aparatu nie udało mu się odblokować – powiedział tvn24.pl policjant, prosząc o zachowanie anonimowości.
– Każda osoba, która stanie się ofiarą przestępstwa, może liczyć na takie same działania podjęte przez funkcjonariuszy policji. Bez względu na jednostkę, w której zostanie złożone zawiadomienie – przekonuje Andrzej Browarek z zespołu prasowego KGP. W praktyce wygląda to nieco inaczej, bo zwykły obywatel może mieć problem ze złożeniem zawiadomienia w samej Komendzie Głównej Policji. Petenci są stąd odsyłani przez ochronę do najbliższych jednostek policji, np. do komendy przy ulicy Malczewskiego.
Źródło: tvn24.pl