Morawiecki wsadził na minę swoją partię ws. KPO. TAK naprawdę wygląda „porozumienie” z Brukselą
„Gazeta Wyborcza” opisuje jak wygląda porozumienie z Brukselą w sprawie ustawy sądowniczej. Mateusz Morawiecki wodził wszystkich za nos.
Wszystko wskazuje na to, że premier Mateusz Morawiecki wsadził na minę cały obóz władzy łącznie z prezydentem Andrzejem Dudą. Przekonywał centralę PiS, że ustawa sądownicza odblokowująca miliardy euro z KPO jest „co do przecinka uzgodniona” i nic, tylko ją przeprowadzić przez Sejm, Senat i dać na biurko głowy państwa.
Wszystko wybuchło im w rękach jak granatnik komendanta. Prezydent tupnął nogą, ustawa została zdjęta z obrad Sejmu, Jarosław Kaczyński zaczął mówić o „destrukcyjnym projekcie” i ewentualne procedowanie ustawy ma nastąpić na początku przyszłego roku.
Kilka dni temu Onet.pl pisał, że PiS-ie nie mają pewności, co Mateusz Morawiecki i minister ds. Unii Europejskiej Szymon Szynkowski vel Sęk wynegocjowali z Komisją Europejską. W partii mówi się wprost, że Mateusz Morawiecki wszystkich oszukał i zrobił się klops z ustawą.
Co uzgodniono w Brukseli?
Dzisiejsze wydanie „Gazety Wyborczej” rzuca dużo więcej światła na uzgodnienia poczynione z Brukselą.
Jak pisze gazeta, wbrew zapewnieniom Mateusza Morawieckiego nie doszło do porozumienia między polskim rządem a Komisją Europejską w sprawie nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym.
Według informacji dziennika, rząd dysponuje nie projektem ustawy, tylko dziewięciopunktowymi rekomendacjami przedstawionymi przez Komisję Europejską, autorstwa głównie komisarza Didiera Reyndersa. Rekomendacje zawierają m.in. wskazanie, aby polski rząd uznał wyroki TSUE.
Jak podkreślają rozmówcy „Wyborczej”, rekomendacje nie mają charakteru porozumienia z Komisją Europejską, ale są jedynie wskazówkami.
Ponadto okazuje się, że pomysł, aby to Naczelny Sąd Administracyjny zajął się sądownictwem dyscyplinarnym sędziów, nie wynika z rekomendacji Komisji Europejskiej. To autorska „wstawka” Mateusza Morawieckiego, która okazuje się niekonstytucyjną.
Z wypowiedzi komisarza Reyndersa wynika, że zwrócił on uwagę, że rozwiązanie proponowane przez polski rząd musi być zgodne z konstytucją – mówi europoseł Andrzej Halicki.
W dokumencie znalazł się także zapis, że za reformę wymiaru sprawiedliwości odpowiada Kancelaria Prezydenta, co doprowadziło do furii Andrzeja Dudę. Taka wzmianka czyni go odpowiedzialnym za cały bałagan w wymiarze sprawiedliwości.
Źródło: Gazeta Wyborcza