Niebywałe! Suski obrażał innych posłów, ale Bocheński go broni. Kuriozalne argumenty! „Emocje uzasadnione”
Marek Suski się skompromitował. Nazwał członków komisji „debilami” i obrażony opuścił posiedzenie. To zachowanie nie do obrony, ale Tobiasz Bocheński podjął próbę.
Suski się skompromitował
Marek Suski znów udowodnił, że Komisja Kultury nie jest miejscem dla niego. W środę podczas posiedzenia zachował się jak przedszkolak. Poszło o wniosek o odwołanie posła Piotra Adamowicza z funkcji przewodniczącego komisji. Suski domagał się dopuszczenia do głosu, ale nie przeprowadzono debaty, od razu odbyło się głosowanie, w którym wniosek upadł. No i Suski się obraził.
– Dziękuję, ja opuszczam tę komisję. Z debilami pracować nie można. Do widzenia państwu – powiedział, wstając z krzesła. – Do widzenia, debile – rzucił jeszcze na odchodne.
Posłowie KO złożyli już do komisji etyki poselskiej wniosek o ukaranie Suskiego naganą za złamanie dwóch zasad etyki poselskiej: poszanowania godności innych osób i dbałości o dobre imię Sejmu oraz odpowiedzialności.
– Opisany sposób zwracania się do członków Komisji przez posła M. Suskiego nie tylko wpływa negatywnie na autorytet Sejmu, ale także stanowi wyraz jego pogardy i stygmatyzacji osób niepełnosprawnych intelektualnie – napisano we wniosku.
Sam Suski nie ma sobie nic do zarzucenia.
— Użyłem słowa debile. Podtrzymuję je — powiedział poseł PiS w rozmowie z „Faktem”. — Z debilami, z których części ta komisja się składa, współpracować nie będę, odchodzę z komisji — podsumował. Zresztą to nie pierwszy taki jego wybryk: zdarzało się już na komisji, że wyzywał Piotra Adamowicza od „debili”.
Bocheński usprawiedliwia
Zachowanie Suskiego jest nie do obrony, ale od czego są partyjni koledzy? Tobiasz Bocheński został zapytany o sprawę na antenie Radia ZET. Bagatelizował sytuację, argumentując, że „standardy języka parlamentarnego zasadniczo się zmieniły”.
– Czy ja bym się tak żegnał z państwem posłami – raczej nie, ale biorąc pod uwagę to, jak wygląda polski parlament, różnego rodzaju emocje są uzasadnione – przekonywał europoseł PiS, tym samym legitymizując wzajemne wyzywanie się polityków od „debili”. A założymy się, że pierwszy będzie jęczał, gdy takie słowo padnie pod adresem kogoś z PiS.