Niemcy nie chcą u siebie „Wielkiego Bu”, będzie szybka ekstradycja! „To jest nietypowe”
screen/ Instagram Wielki.bu
„Wielki Bu” nie dostanie azylu politycznego w Niemczech. Tamtejsze służby wydadzą Polsce dawnego znajomego prezydenta. Patryk M. jest podejrzany o udział w zorganizowanej grupie przestępczej.
Nie dostanie azylu
„Wielki Bu” to jedna z tych postaci, o której było głośno (choć nie tak bardzo jak o panu Jerzym) podczas kampanii wyborczej. Patryk M. to znany kibic Lechii Gdańsk, czyli klubu, który od lat wspiera prezydent. I właśnie ich znajomość i wspólna fotka krążąca w mediach sprawiły, że Karol Nawrocki musiał się tłumaczyć. Dlaczego?
Jak informowała „Rzeczpospolita”, Patryk M. miał być członkiem gangu sutenerów z Trójmiasta i zostać skazanym m.in. za porwanie kobiety. Odsiedział też wyrok w celi dla szczególnie niebezpiecznych więźniów. — Znam go, bo z nim boksowałem. To jest wielki chłop, waży 140 kg. Był moment, że nie miał odpowiedniego sparingpartnera i po prostu sparowaliśmy. Na niczym innym nasza znajomość nie polegała – opowiadał Karol Nawrocki podczas rozmowy z Krzysztofem Stanowskim w „Kanale Zero”.
O „Wielkim Bu” ostatnio znowu zrobiło się głośno. Mężczyzna od kilku tygodni przebywał w niemieckim areszcie, wcześniej wystawiono za nim Europejski Nakazu Aresztowania pod zarzutem handlu twardymi narkotykami na skalę międzynarodową (m.in. w Hiszpanii i Holandii). Ostatnio jego prawnicy przedstawili argument, dlaczego ten za wszelką cenę nie chce wracać do Polski. Jak wyjaśniono, obawia się tego, że zostałby „kolejną ofiarą” rozgrywek politycznych między rządem Donaldem Tuska a prezydentem Karolem Nawrockim. Inny słowy – chciał uzyskać w azyl polityczny.
– Chcemy wykazać przed sądem, że w sprawie mojego klienta istnieje uzasadniona obawa, iż stanie się obiektem rozgrywek politycznych między rządem a urzędem prezydenta – mówił w TVN24.pl mec. Gregor P. Jezierski, który reprezentuje „Wielkiego Bu”.
Mecenas Patryka M. zdziwiony
I co? I jajco, bo niemiecki sąd wydał decyzję dot. ekstradycji mężczyzny, w dodatku w przyspieszonym trybie. Patryk M. może trafić do Polski nawet do końca tego tygodnia. Prawnik mężczyzny nie kryje zdziwienia takim rozwojem sytuacji.
– To jest nietypowe. Nie miałem nawet możliwości z klientem porozmawiać – stwierdził. – Sąd stworzył fakt dokonany. Nie uwzględnił w dużej mierze naszych argumentów, które zostały uzupełnione dodatkowymi pismami procesowymi. Będziemy się zwracali do sądu, żeby te argumenty zostały uwzględnione. Będziemy się starali osiągnąć, żeby sąd jeszcze raz tę decyzję podjął pod uwzględnieniem naszych wszystkich argumentów. To jest po prostu nieporozumienie. Nie dano nam adekwatnego czasu i nie zostało to wszystko uwzględnione – dodał cytowany przez serwis Gazeta.pl.
Źródło: Gazeta.pl