Kaczyński obawia się TEGO polityka obozu władzy? Prezes już straszy wyborców PiS. „To udawanie będzie…”

screen: wPolsce24
Jarosław Kaczyński wyczuł, że w obozie władzy mocno zwiększyła się rola Radosława Sikorskiego. Prezes już straszy szefem MSZ wyborców PiS.
Kaczyński straszy Sikorskim
Radosław Sikorski na pewno przeżył spore rozczarowanie, gdy przegrał z Rafałem Trzaskowskim prawybory w KO i nie został kandydatem na prezydenta. Jednak paradoksalnie po wyborach prezydenckich jego rola w obozie władzy bardzo się wzmocniła, co zostało przypieczętowane objęciem funkcji wicepremiera. Teraz to Sikorski wychodzi na pierwszy front walki z PiS i nowym prezydentem, Karolem Nawrockim.
I Jarosław Kaczyński wyczuł, że rośnie mu mocny przeciwnik. To dlatego w trakcie spotkania z wyborcami w Zabrzu sporo czasu poświęcił szefowi MSZ. Prezes wręcz straszył Sikorskim sympatyków PiS. Sugerował, że wzmocnienie roli nowego wicepremiera to cyniczny plan Donalda Tuska, zakładający próbę przekabacenia prawicowych wyborców.
– Dzisiaj świat idzie na prawo, Polska też na szczęście idzie na prawo, to widać we wszystkich badaniach. I wobec tego oni być może też będą próbowali udawać, podkreślam to słowo, udawać, że idą na prawo, a to udawanie będzie się nazywało Radosław Sikorski – przekonywał Kaczyński. Potem uderzył w żonę szefa MSZ, Annę Applebaum. – Tak proszę Państwa, można się śmiać. No ale on przecież w tej chwili działa w ten sposób, że jego małżonka, wiecie kim jest, pisze książkę „Matka Polka”. On też wygłasza różne takie, powiedzmy sobie, niejednoznaczne z punktu widzenia centrolewicy czy lewicy, tym bardziej skrajnej lewicy, bo oni przecież są w istocie partią skrajnej lewicy, sądy i to może wskazywać na to, że sprawa będzie szła w tę stronę – mówił lider PiS.
Dostało się Konfederacji?
Kaczyński mówił też tajemniczo o „partnerze”, którego zyskał obóz władzy. Prawdopodobnie chodzi o Konfederację.
– Nie chcę w tej chwili tego rozwijać, ale ostatnie wydarzenia także takie zaskakujące i nieprzyjemne, o których pewnie Państwo słyszeli, wskazują na to, że mogą mieć tu, nie mówię, że mają, ale mogą mieć do tego partnera – stwierdził prezes. Trudno interpretować te słowa inaczej, niż jako nawiązanie do wojenki na linii PiS – Konfederacja.
– No nie daj Panie Boże, nie daj Panie Boże. Musicie Państwo i na takie niebezpieczeństwa zwracać uwagę i mówić o tym, bo wiem, że wielu spośród Państwa zna, bo po prostu ludzie o podobnych poglądach, czy wydawałoby się, że podobnych poglądach, często się znają, często ze sobą rozmawiają. Trzeba różnym ludziom, także tym, którzy są po prawej stronie, ale nie są w naszej partii, uświadamiać pewne niebezpieczeństwa, że mogą sądzić, że idą w jedną stronę, a tak naprawdę iść w zupełnie inną, dokładnie odwrotną. A pamiętajcie Państwo, że w tej chwili naprawdę stawka jest niebywale wysoka. Stawką jest po prostu Polska – skwitował Kaczyński.