Putin szuka następcy! To jeden z nich będzie następcą kremlowskiego zbrodniarza? „Lista jest gotowa”

vverve/ Depositphotos
Czy na Kremlu dojdzie do zmiany władzy? Władimir Putin przyznał, że myśli o tym, kto mógłby go zastąpić. Miała powstać już nawet lista potencjalnych następców.
Putin szuka następcy?
W czasie wywiadu w propagandowych mediach Rosji prezydent Władimir Putin przyznał, że zastanawia się, komu mógłby przekazać władzę, gdy będzie musiał przejść na polityczną emeryturę. Zapewne ma już listę kandydatów, choć nie ujawnił ich publicznie. Zdradził jedynie, jakie cechy musi mieć rosyjski przywódca: przede wszystkim cieszyć się zaufaniem ludu.
Zachowując pozory demokracji, Putin dodał, że po jego odejściu będą musiały odbyć się wybory prezydenckie. – Najlepiej, żeby pojawiło się kilku kandydatów, aby obywatele mieli z kogo wybierać – tłumaczył. – Lista jest gotowa – dodał.
Pytanie, czy mówił prawdę. Możliwe, że stara się powielać strategię Józefa Stalina, któremu zdarzało się „wycofywać” z polityki, ale w praktyce umacniał tym swoją władzę – przedstawiciele partii publicznie błagali go, by pozostał na swoim stanowisku. Oprócz tego takie zachowanie pozwala wykryć nazbyt ambitnych polityków, którzy tylko czekają, by zastąpić przywódcę.
Kto za Putina?
Od paru lat wymienia się paru polityków, którzy mogliby zastąpić Putina. Najczęściej padają nazwiska Michaiła Miszustina, premiera Rosji, Aleksieja Diumina, sekretarza Rady Państwa, Siergiej Sobianin, mera Moskwy, i wreszcie Dmitrija Patruszewa, obecnego wicepremiera.
Wiele osób na Zachodzie sporo obiecuje sobie po potencjalnym odejściu Putina, ale to błąd – obecny prezydent jest reprezentantem pewnej grupy interesów, która od ponad dwóch dekad rządzi Rosją, więc jego polityczna emerytura nic nie zmieni. Może najwyżej dać Moskwie szanse na dokonanie nowego otwarcia – kosmetycznej i pozornej korekty polityki, którą dziś prowadzi Kreml. Tyle że nie będzie to oznaczało rewolucji. Gospodarcze i geopolityczne interesy Rosji były, są i będą takie same, chodzi o włączenie jej do – jak subtelnie się to określa – systemu obronności Europy, a tym samym umożliwienie wpływania na politykę Brukseli, ze szczególnym naciskiem na byłe republiki ZSRR i eksradzieckich satelitów, w tym Polskę. W praktyce oznaczałoby do włączenie Warszawy do strefy wpływów Rosji.
Źródło: PAP, The Moscow Times, Fakt