W Legnicy wrze. Takiego strajku to miasto jeszcze nie widziało
W Legnicy w poniedziałek rozpoczął się strajk pracowników żłobków, Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej (MOPS) i Domu Pomocy Społecznej. W praktyce chodzi o aż ponad 400 osób, które domagają się podwyżek. Czy im się należą? Znaczna część pracuje za minimalną krajową.
Strajk pracowników żłobków
Spór trwa od czerwca 2022 roku. Wcześniej personel żłobków, MOSP i Domu Pomocy Społecznej starał się rozwiązać problem rozmowami i mniejszymi protestami, w których „wyrażano obawy dotyczące niedofinansowania sfery pomocy społecznej”. Nie pomogło. Prezydent miasta, Tadeusz Krzakowski, nie chce dać podwyżek.
O skali problemu niech świadczą liczby. Mówimy o 435 osobach, z których, jak podaje Solidarność, ponad 300 pracuje za płace minimalną. Pozostali zarabiają więcej, ale tylko „odrobinę”.
O tym, że to nie kłamstwa, można dowiedzieć się wchodząc na profil na Facebooka Solidarności w MOPS w Legnicy.
W jednym z postów czytamy, że „pracownicy socjalni, inspektorzy, psychologowie, wychowawcy, koordynatorzy pieczy zastępczej, opiekunki w żłobku, opiekunowie medyczni w DPS, pielęgniarki oraz wiele innych stanowisk – łączy je jedno płaca minimalna – 3490 złotych brutto”.
– Oczekujemy zwiększenia wynagrodzeń. 1200 złotych brutto od stycznia 2022 roku oraz o kolejne 400 złotych brutto od 2023 roku. Zapraszaliśmy prezydenta na spotkania, proponowaliśmy daleko idące ustępstwa, które został zignorowane. W trakcie mediacji przedstawiciele urzędu miasta nie przedstawili żadnej propozycji. Bierna postawa prezydenta doprowadziła do tego, że w tej chwili nie funkcjonuje żadna placówka pomocy społecznej w Legnicy – powiedziała TVN24 Aneta Mazur, przedstawicielka związków zawodowych.
Obecnie pracownicy pokazują władzy, jak ich praca jest potrzebna. Obecnie zamknięte są wszystkie miejskie żłobki, schronisko dla bezdomnych, nieczynny klub seniora i oddziały MOPS. Mało tego, wstrzymano nawet wypłaty zasiłków.
Urząd miejski powoli się łamie. Pracownicy otrzymali już pierwsze propozycje podwyżek. Tyle że te nie są satysfakcjonujące.
– Otrzymaliśmy propozycje podwyżek. Jednak ta oferta znacząco odbiega od naszych żądań płacowych sformułowanych w ramach strajku. Ostateczną odpowiedź damy po godzinie 15 we wtorek – powiedziała mediom Mazur.
Politycy PO angażują się w sprawę
Sprawą zainteresowali się politycy PO.
Lokalny radny PO, Jarosław Rabczenko, w czasie protestu i spotkania z prezydentem zarzucił mu, że „nie ma odwagi” wziąć odpowiedzialności za decyzje, jakie ten podejmuje „od wielu lat”.
– Ciągle zasłania się pan dyrektorem, jakimś urzędnikiem, panią skarbnik, radnymi – wskazywał Rabczenko, wypominając prezydentowi Krzakowskiemu to, że od ponad dwóch dekad to on rządzi miastem. Wskazał też na inne problemy Legnicy, m.in. drogi, które są w fatalnym stanie.
Jak dodał, „chętnie zobaczyłby tabelkę z wynagrodzeniami pana prezydenta czy prezesów miejskich spółek”.
Wskazał, że miasto nie znajduje pieniędzy na podwyżki dla m.in. pracowników MOPS, ale wydaje spore środki na inne inwestycje.
Źródło: TVN24