Oddała córeczkę do okna życia, teraz przerwała milczenie. Wstrząsająca spowiedź matki Sary. „To był impuls”
– Mąż znęcał się psychicznie nad nami i fizycznie, co potwierdziły moje dzieci z pierwszego małżeństwa – mówi kobieta, która zostawiła swoją roczną córeczkę w oknie życia w Gdańsku. Jej mąż przedstawia zupełnie inną wersję.
Tragiczna historia małej Sary
Ta sprawa wstrząsnęła całą Polską. 1 grudnia siostry zakonne przy Domu Samotnej Matki w Gdańsku Matemblewie znalazły w tzw. oknie życia dziewczynkę. Na miejsce, zgodnie z procedurami, od razu wezwano policję i pogotowie – na szczęście badania wykazały, że dziecko jest zdrowe i nie ma żadnych śladów mogących świadczyć o zaniedbaniu czy przemocy. Szokujący był fakt, że to nie noworodek, ale już 11-miesięczne niemowlę.
– Było mi podwójnie przykro, że takie duże dziecko ktoś musiał zostawić. Serce biło mi jak oszalałe, nogi miałam jak z waty. Zrobiłam się nagle taka bezradna. Myślę sobie: Boże, co się musiało stać, jaki dramat ktoś przeżywa, że oddał takie dziecko – opowiadała w „Fakcie” siostra Lucjana, która jest jedną z prowadzących Dom Samotnej Matki Caritas w Gdańsku Matemblewie.
Sytuacja stała się jeszcze bardziej dramatyczna, gdy następnego dnia na policję zgłosił się ojciec dziecka (mężczyzna może widywać córkę w określonych dniach, ale nie ma ograniczeń w prawach rodzicielskich). – Oboje mamy prawo do opieki, ale to ja zajmowałem się Sarą od początku listopada. Nie mieszkałem z jej matką – opowiadał przed kamerą TVN24 ojciec dziecka.
Mężczyzna dodawał, że musiał wyjechać z Gdańska, a gdy wrócił córki już nie było. Ojciec Sary dodawał, że będzie walczył o dziewczynkę i zarzucał jej matce ciągłe imprezy, branie narkotyków i porzucenie rodziny. W materiale „Uwagi” TVN opowiadał o napadach agresji kobiety, pokazał nawet ślad po ataku nożem małżonki. – Ten rok to piekło – wyznał ze łzami w oczach w rozmowach z „Uwagą”.
Wstrząsająca spowiedź matki Sary
Tymczasem „Fakt” opublikował rozmowę z matkę dziewczynki, która umieściła ją w oknie dziecka. Kobieta przekonuje, że zrobiła to ze strachu i obaw przed mężem i ojcem Sary.
– Mój mąż to toksyczny i niebezpieczny człowiek. Zrobi wszystko, żeby mnie dręczyć dalej, żeby mnie zniszczyć, codziennie dostaję SMS-y, że wszystko zrobi, bym się zabiła w końcu. Wie pani, jak to jest wychodzić z domu i oglądać się za siebie – wyznała w rozmowie z dziennikarką „Faktu”.
32-latka opowiedziała też, że mąż przez rok nie wypuszczał jej z domu, a nawet nie pracował, żeby jej pilnować. Mama Sary przekonuje też, że jest pod opieką psychologów, bo toksyczny związek zniszczył jej psychikę. Dlaczego zdecydowała się na desperacki krok i oddanie córeczki do okna życia? To też ma być efekt jej stanu psychicznego. – Będę walczyć o córeczkę. Walczę od początku! To był impuls, przeszłam załamanie nerwowe, mąż znęcał się psychicznie nad nami i fizycznie, co potwierdziły moje dzieci z pierwszego małżeństwa – wyznała w „Fakcie”.
Sąd wszczął postępowanie w sprawie małoletniej. Oddanie do okna życia uruchomiło bowiem przewidziana prawem procedurę.
Źródło: Fakt