Dramat posła! Oszukali go metodą „na policjanta” i stracił majątek. „Wtedy zaczęło się dy***ie”
Jeden z posłów polskiego parlamentu przekonał się na własnej skórze, że oszuści opanowali do perfekcji metodę „na policjanta”. Polityk stracił 150 tys. zł, a zaczęło się od niewinnego telefonu.
Zaczęło się od telefonu
Czasy są takie, że trzeba mieć oczy i uszy cały czas otwarte. Złodzieje, cwaniaki i oszuści tylko czekają na nasze potknięcie, chwilę nieuwagi, roztargnienie albo zwykłe gapiostwo. Nie chodzi już tylko o bezczelne włamania do naszych mieszkań czy kradzieże samochodów. Każdy z nas słyszał pewnie o cyberprzestępcach i podejrzanych linkach, listach z Nigerii, nie wspominając o opracowanych przez złodziejów do perfekcji metodach na wnuczka czy wypadek bliskiej osoby. Oszuści potrafią podszywać pod popularnych sportowców, artystów, wciąż w modzie jest metoda na policjanta.
Boleśnie przekonał się o tym jeden z posłów polskiego parlamentu. O przykrej sprawie poinformowała „Gazeta Wyborcza”. Jak się okazuje, polityk stracił 150 tys. złotych, a wszystko za sprawą metody na policjanta. Zaczęło się od telefonu dyrektorki jego biura, która poinformowała posła o podaniu jego numeru komuś z policji w związku ze „sprawą wagi państwowej”. Później zadzwonił do niego „inspektor Boroń” (Marek Boroń jest to komendant główny).
– Szajka przestępców zhakowała pana telefon. To samo dotyczy jeszcze czterech parlamentarzystów. Atak właśnie trwa. Chodzi o funkcjonariuszy państwowych, więc uruchomiliśmy specjalną procedurę. Działamy na wysokim szczeblu. Musi pan odwołać wszystkie spotkania i z nami współpracować – usłyszał poseł.
Ministerstwo ostrzega posłów
I w tej chwili zamiast się rozłączyć, zadzwonić na 112 i zweryfikować dziwny telefon, wcisnął na telefonie *112 (zgodnie z instrukcjami) i został niby przekierowany do służ. – I wtedy zaczęło się dy***ie — powiedział poseł „Gazecie Wyborczej” i dodał, że „wkręcali go profesjonalnie”.
Polityk został poinformowany o ataku hakerskim i poproszony o przelanie pieniędzy na „konto techniczne”. Przelewów dokonywał on sam oraz jego małżonka – łącznie wyszło 150 tys. zł w tym pieniądze z Kancelarii Sejmu, które dostał na prowadzenie biura poselskiego. Poseł i jego żona wysłali oszustom też zdjęcia swoich dowodów osobistych.
We wtorek na konferencji prasowej do sprawy odniósł się minister Tomasz Siemoniak. — W tej konkretnej sprawie toczy się postępowanie policji. W ostatni weekend znowu mieliśmy do czynienia z takimi zagrożeniami. Wszyscy posłowie — dzięki uprzejmości Kancelarii Sejmu — zostali poinformowani, żeby byli szczególnie ostrożni — powiedział szef MSWiA. — Komendant główny nie dzwoni do posłów żeby przelewać pieniędzy. Takie sytuacje się nie zdarzają. Winnych prędzej czy później znajdziemy — dodał.
Źródło: Gazeta Wyborcza
1 Odpowiedzi na Dramat posła! Oszukali go metodą „na policjanta” i stracił majątek. „Wtedy zaczęło się dy***ie”
Głupio byłoby podawać nazwisko posła ale z jakiej partii?