Kowalski dał się nabrać! Ujawnili prawdę o Romanowskim i operacji. „Po prostu skorygował sobie…”
Marcin Romanowski przeszedł bardzo ciężką operację – taką narrację przedstawiali partyjni koledzy znikającego posła i jego obrońca. Ale ta wersja nie wytrzymała próby czasu. Ujawniono, jaki zabieg przeszedł były wiceminister.
Marcin Romanowski w kałuży krwi i z opatrunkiem na twarzy – takie zdjęcie przedstawiali politycy PiS, by budować narrację, że zły reżim Tuska i Bodnara chce zniszczyć posła-męczennika, Marcina Romanowskiego.
— W związku z operacją pana Marcina Romanowskiego nie mógł się dzisiaj stawić. Rzeczywiście miał bardzo poważne powikłania, zagrażające nawet życiu – mówił 9 grudnia obrońca znikającego polityka, mecenas Bartosz Lewandowski. Politycy PiS z kolei udostępniali w mediach społecznościowych wspomniane zdjęcie zakrwawionego Romanowskiego.
– Poseł Marcin Romanowski. Po ciężkiej operacji. Z krwotokiem. Tusk i Bodnar ponoszą pełną odpowiedzialność za życie posła Romanowskiego, który będzie ich kolejnym więźniem politycznym – pisał oburzony Janusz Kowalski na platformie X. I teraz został z tym postem jak Himilsbach z angielskim.
Narracja szybko zaczęła się sypać, wyszło na jaw, że zbudowana jest na ordynarnych kłamstwach. Gdy Kowalski i spółka udostępniali dramatyczną fotkę, ich znikającego kolegi już dawno nie było w szpitalu.
Romanowski umówił się na planowaną operację w środę 4 grudnia. Rutynowy zabieg został przedstawiony przez mecenasa jako poważna operacja, pojawiła się też informacja o „krwotoku zagrażającym życiu”. Tymczasem, jak ujawniają twórcy podcastu „Stan wyjątkowy”, mecenas musiał doskonale wiedzieć, jaki zabieg przechodził jego klient. Przekazał wszak do sądu odpowiednie dokumenty. Jak informują dziennikarze Onetu, wynika z nich, że Romanowski skorygował sobie operacyjnie przegrodę nosową.
– Po prostu skorygował sobie operacyjnie przegrodę nosową, co jest zabiegiem rutynowym, częstym i całkowicie bezpiecznym — nawet jeśli trochę krwi się poleje – mówią autorzy „Stanu wyjątkowego”.
I co najważniejsze – były wiceminister wypisał się na własne życzenie już w piątek 6 grudnia. I od tego momentu ślad po nim zaginął – Romanowski przestał używać swoich telefonów, nie loguje się do sieci. Zniknął.
I ta zabawa w chowanego jest problemem dla PiS. Nowogrodzka może się zarzekać, że Romanowski jest dręczony przez reżim, że jego ucieczka to obywatelskie nieposłuszeństwo, ale tak naprawdę to wygląda jak scenariusz jakiegoś gangsterskiego filmu. Już nawet w partii uważają, że Romanowski zrobił źle.
– Wielu uważa, że powinien dać się zamknąć i w ten sposób miałby szansę zostać „bohaterem „. A tak dał paliwo tamtej stronie – mówi w rozmowie z „Faktem” jeden z polityków PiS.
5 Odpowiedzi na Kowalski dał się nabrać! Ujawnili prawdę o Romanowskim i operacji. „Po prostu skorygował sobie…”
Nie ma to jak inteligencja PiS-owców, Wacha się między dżdżownicą a turkuciem podjadkiem.
Pełoskie trole na kacu wypełzły z nory.
Kowalski nie dał się nabrać, po prostu, jak reszta tych matołów, widzi bańkę i pije.
Znajdą tego opus-deiowego marszczyfreda…
Pisuarskie dzbany roku!