Niespodziewany gość na miesięcznicy! Przyszedł pierwszy raz, wdał się w burzliwą dyskusję. „Ten obrzydliwy wieniec?”
– Ten zamach został dokonany, co do tego nie ma żadnych wątpliwości, na zlecenie Putina! – grzmiał Jarosław Kaczyński podczas grudniowej miesięcznicy smoleńskiej. Wydarzeniom na placu Piłsudskiego przypatrywał się tym razem nieoczekiwany gość.
Nowy miesiąc, nowa miesięcznica
Kolejna miesięcznica pełna emocji! Co prawda tym razem Jarosław Kaczyński nie użył pięści, ale nazwał manifestantów „agentami Putina”.
– Przyjdzie czas, że to się skończy! Mamy tu do czynienia z permanentnym łamaniem prawa. Poprzednie władze trzymała tych awanturników i agentów z daleka od nas – grzmiał prezes PiS. Nie zabrakło też incydentu pod pomnikiem ofiar katastrofy. Oto Antoni Macierewicz przeszkadzał aktywistom w złożeniu wieńca. Wydarzeniom na Placu Piłsudskiego przyglądał się tym razem nowy gość, Krzysztof Stanowski. Dziennikarz przyszedł na miesięcznicę po raz pierwszy.
Rozmowa z aktywistą
Założyciel Kanału Zero rozmawiał między innymi z Arkadiuszem Szczurkiem. Aktywista przekonywał, że nikt nie przeszkadza Jarosławowi Kaczyńskiemu podczas mszy z okazji miesięcznicy czy na Powązkach. Uroczystości na placu Piłsudskiego nazwał jednak „polityczną imprezą”.
– Gdybyście tu nie przyszli, to nikt by o tej imprezie nawet nie mówił – zauważył Stanowski.
– Pan jest w błędzie, Kaczyński tu przychodzi po to, by było widać. To, że pan tego nie relacjonował, to nie znaczy, że tego nie było – odparł Szczurek. Stanowski zapytał, czy jest sens krzyczeć do „człowieka, który stracił brata bliźniaka w katastrofie”.
– Mogę pójść za waszą narracją. Od takiej katastrofy może się pomieszać w głowie – mówił Stanowisko.
– Jeżeli facet zwariował, to jestem w stanie w to uwierzyć. Jestem w stanie uwierzyć, że Kaczyński wierzy w te kłamstwa – odparł Szczurek. Aktywista przypomniał, że Kaczyński nazywa go „agentem Putina”.
– 8 lat próbowali co na mnie znaleźć, nic nie znaleźli, tylko gołosłowna oskarżenia. Kilka razy mnie zatrzymali, trzymali mnie dwie doby w więzieniu tylko dlatego, że pan Kaczyński powiedział, że policja nic nie robi. Czyli on tu chciał mieć po prostu spokój i kazał mnie zamknąć pod bzdurnymi zarzutami. Wie pan jakimi? Że ja zakłócam uroczystości religijne – mówił. Stanowski zasugerował, że Szczurek zakłóca miesięcznice, zagłuszając modlitwy. Te zarzuty oburzyły aktywistę.
– Pan teraz kłamie! To jest złota zasada, że podczas modlitwy nikt nie krzyczy – wyjaśnił. Później do rozmowy włączył się inny aktywista i temat zszedł na wieniec Zbigniewa Komosy.
– Ten obrzydliwy wieniec? Ja za taki wieniec też dałbym komuś w mordę, jakby ktoś tak obrażał mojego brata – ocenił Stanowski.
„Ciekawe eventy”
Później dziennikarz podzielił się swoimi refleksjami na temat miesięcznic smoleńskich.
– Całkiem ciekawe te comiesięczne eventy na Placu Piłsudskiego, pierwszy raz byłem, ale może będę wpadał. Dużo oryginałów i odklejeńców, sporo emocji i krzyków, ale w sumie mniej pachnie mordobiciem niż sądziłem – napisał na platformie X. – Chyba obie strony do siebie się przyzwyczaiły i się tolerują, nawet jeśli wstyd to przyznać. Jakieś teatralne pohukiwania, puste gesty, a nie prawdziwa temperatura wrzenia – ocenił dziennikarz. Jak stwierdził, przychodzenie na miesięcznice smoleńskie traktuje jak „atrakcję dla ludzi, którzy nie mają co robić w życiu”.
– W sumie jakbym miał w wieku 70 lat sam siedzieć w chałupie, a tu znajomi drą ryja – bo po jakimś czasie już by byli znajomi – to też bym łaził – dodał.
Całkiem ciekawe te comiesięczne eventy na Placu Piłsudskiego, pierwszy raz byłem, ale może będę wpadał. Dużo oryginałów i odklejeńców, sporo emocji i krzyków, ale w sumie mniej pachnie mordobiciem niż sądziłem. Chyba obie strony do siebie się przyzwyczaiły i się tolerują, nawet…
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) December 10, 2024