Przypominamy: Komorowski też nie mógł przegrać. Trzaskowski musi wyciągnąć wnioski. „Przekonanie, że wygraliśmy…”

Mało znany kandydat PiS, faworyzowany kandydat z PO – już kiedyś to widzieliśmy. Powracają stare motywy, ale zakończenie pozostaje otwarte.

Każdy z rywali jest poważnym wyzwaniem, kto zlekceważy konkurentów – przegra wybory. W takich wyścigach nie ma pewniaków. Coś o tym wiemy – napisał Donald Tusk w reakcji na oficjalne ogłoszenie, że to szef IPN Karol Nawrocki wystartuje w wyborach prezydenckich z poparciem PiS. Rafał Trzaskowski i jego sztab powinni wydrukować sobie te słowa, nosić wydruk w portfelach i przypominać je sobie co jakiś czas, jeżeli nie chcą powtórzyć tragedii Bronisława Komorowskiego z 2015 roku.

 Bronisław Komorowski mógłby przegrać wybory, gdyby pijany przejechał na pasach zakonnicę w ciąży – mówił w 2015 roku Adam Michnik w programie „Tomasz Lis na żywo”, a te słowa stały się przekleństwem PO.

Komorowski poczuł się zwycięzcą, położył kampanię prezydencką, a w wyborach triumfował nieznany szerzej Andrzej Duda. To otworzyło PiS drogę do zwycięstwa w wyborach parlamentarnych i ośmiu lat rządów.

Mija dekada i Jarosław Kaczyński chce powtórzyć tę historię. Znów stawia w wyborach na anonimowego człowieka, tym razem z jeszcze mniejszym doświadczeniem, niż Andrzej Duda. Szef IPN Karol Nawrocki nie był nigdy posłem, nie brał udziału w wyborach ani politycznych debatach. Jest zagadką nawet dla członków partii. Janusz Kowalski już wcześniej nazywał tę kandydaturę „eksperymentem”. Marcin Przydacz przyznał, że nie zna poglądów kandydata.

Dotychczas był apolitycznym urzędnikiem. Kampania jest od tego, byśmy w jej trakcie dowiedzieli się o wszystkim – mówił na antenie RMF FM.

Pierwsze wystąpienie Nawrockiego nie zachwyciło, ale za pół roku nikt o tym nie będzie pamiętał. A lekceważenie rywala przez to, że czytał z kartki, może być największym błędem sztabu Trzaskowskiego. Jeżeli PiS się postara, z anonimowości Nawrockiego może zrobić atut. Na ten moment jest niewiadomą i równie dobrze może okazać się dla PiS totalną katastrofą, jak i pozytywną niespodzianką.

Jeżeli Trzaskowski chce wygrać, musi zapomnieć o 10 milionach głosów sprzed pięciu lat, o 75 proc. głosach w partyjnych prawyborach i faworyzujących go sondażach.

Nie będziemy jak Komorowski. Broń Boże! – zapewnia jeden ze sztabowców Trzaskowskiego w rozmowie z Interią. – Czeka nas cholernie ciężka kampania. Przekonanie, że już ją wygraliśmy, możemy otwierać winko i czekać na koronację, bo sondaże faworyzują Rafała – tego nie ma i nie będzie – dodaje stanowczo. I o tym muszą pamiętać w sztabie też za kilka miesięcy, gdy ruszy kampania. Bo Kaczyński ma swojego „Dudę 2.0”, PO musi postarać się, by nie mieć „Komorowskiego 2.0”.

Avatar photo
Dominik Kwaśnik

Z portalem Crowdmedia.pl związany od 2020 roku jako autor artykułów i wydawca. Współpracował także z portalem Wiadomo.co, w 2019 roku pracował w grupie Iberion, gdzie tworzył artykuły newsowe. W przeszłości współtwórca i autor tekstów (recenzje, wywiady, artykuły specjalistyczne) dla bloga literacko kulturalnego Bookznami.pl. Z wykształcenia – polonista i filmoznawca, uczęszczał do Akademii Filmu i Telewizji w Warszawie. Miłośnik dobrej książki, dobrego filmu i dobrego meczu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *