Bochenek się wygadał, wystarczyło JEDNO słowo! Oto plan PiS na wybory. „Tylko w ten sposób…”
Rzecznik PiS Rafał Bochenek uchylił rąbka partyjnej tajemnicy. Dał wskazówkę, która pozwala odgadnąć, jak skończy się serial pod tytułem „PiS wybiera kandydata na prezydenta”.
PiS… bez kandydata?
PiS-owskie poszukiwania kandydata na prezydenta można podsumować słynnym memem z basenem. Ile tu było nazwisk, ile koncepcji, o których nikt już nawet nie pamięta! Przypomnijcie sobie, jak podczas niesławnego wiecu PiS z czasów powodzi po scenie biegał Zbigniew Bogucki, wówczas jeden z faworytów do nominacji. Był też moment, gdy w roli kandydata wskazywano Marcina Przydacza. O włos od nominacji był przecież Przemysław Czarnek, to dla niego chciano zorganizować w PiS prawybory. Wygląda na to, że ostatecznie zwycięży inna wizja i kandydatem PiS będzie Karol Nawrocki, obecny szef IPN.
Taką informację media podawały już w czwartek 21 listopada.
Szybko zdementował ją rzecznik PiS Rafał Bochenek.
– W związku z wieloma pytaniami dotyczącymi naszego kandydata w nadchodzących wyborach prezydenckich, a także licznymi publikacjami medialnymi pragnę przekazać, iż nie zapadła w tej sprawie ŻADNA decyzja. O tym kto będzie kandydatem PiS kierownictwo formacji poinformuje w najbliższych dniach – napisał polityk na platformie X.
W związku z wieloma pytaniami dotyczacymi naszego kandydata w nadchodzących wyborach prezydenckich, a także licznymi publikacjami medialnymi pragnę przekazać, iż nie zapadła w tej sprawie ŻADNA decyzja. O tym kto będzie kandydatem @pisorgpl kierownictwo formacji poinformuje w… pic.twitter.com/ws4Hrcr9SJ
— Rafał Bochenek (@RafalBochenek) November 21, 2024
Nazwisko nie padło, ale pewne jest, że padnie ono w niedzielę. PiS organizuje w Krakowie spotkanie, gdzie poznamy… No właśnie, jak się okazuje, PiS… nie będzie miało swojego kandydata! Partia Jarosława Kaczyńskiego poprze kandydata „bezpartyjnego”.
– W niedzielę o godz. 16 odbędzie się w Krakowie obywatelskie spotkanie z udziałem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, w trakcie którego zostanie ogłoszona decyzja dotycząca poparcia bezpartyjnego kandydata na prezydenta – przekazał w rozmowie z Interią Rafał Bochenek. – Niedzielne wydarzenie ma charakter społeczny, a chęć udziału w nim można zgłosić za pośrednictwem biur naszych parlamentarzystów. To początek naszej wspólnej wielomiesięcznej drogi, ciężkiej pracy i współpracy tych wszystkich którym sprawy naszej Ojczyzny nie są obojętne. To czas solidarności i jedności, bo tylko w ten sposób możemy budować pomyślną przyszłość Polski – dodał rzecznik PiS.
Słowo „bezpartyjny” otwarcie sugeruje, że tym kandydatem będzie szef IPN Karol Nawrocki. Trudno przypuszczać, by Jarosław Kaczyński wyciągnął nagle jakiegoś asa z rękawa.
Nawrocki ma być Dudą
Wybór Nawrockiego oznacza, że zwyciężyła opcja „Duda 2.0”. Okoliczności polityczne są jednak inne, niż w 2015 roku. O aferach PiS jeszcze nie zapomniano, a i KO wystawi mocniejszego kandydata, niż Bronisława Komorowskiego, który zlekceważył sobie kampanię. Trzeba też pamiętać, że Duda, choć mało znany, był doświadczonym politykiem: posłem, europosłem, startował w wyborach prezydenckich w Krakowie.
Nawrocki jest szerzej nieznany i dopiero trzeba budować jego rozpoznawalność. Nie ma też politycznego doświadczenia i zaplecza. Politycznie jest niesprawdzony. Sam Janusz Kowalski w programie „Tłit” WP nazwał go „eksperymentem”. PiS będzie próbowało grać właśnie tą wspomnianą „bezpartyjnością”, przedstawi to jako atut. To w pewien sposób bardzo sprytne, dzięki temu Nawrocki będzie mógł zbywać wszystkie niewygodne pytania o afery PiS, co nie byłoby takie proste, gdyby o Pałac Prezydencki walczył Przemysław Czarnek. Nowogrodzka liczy, że „bezpartyjność” zapewni też głosy niezdecydowanych wyborców konserwatywnych, którym nie do końca po drodze z ekipą Kaczyńskiego. Jest pewną ironią, że prezes zrozumiał, że największą wadą kandydata PiS będzie… kojarzenie go z PiS.
Stąd wybór „bezpartyjnego” Nawrockiego, którego kampania będzie bardzo partyjna. Kaczyński liczy, że drugi raz oszuka system i wykreuje prezydenta, ale gdyby czytał Szymborską, wiedziałby, że nic dwa razy się nie zdarza.