Będzie chodził po kolędzie, stawia parafianom warunki. Zorganizowanie transportu to dopiero początek!
Transport 15 minut przed kolędą, zeszyt dziecka na stole czy znajomość listu do parafian – to tylko część instrukcji, jaką dostali wierni jednej z parafii z woj. pomorskim.
Koniec roku – początek zbiorów
Ostatnie tygodnie roku to okres wizyt duszpasterskich w domach katolików, czyli popularna kolęda. – Pragnąc dobrze wypełnić funkcję pasterza, proboszcz powinien starać się poznawać wiernych powierzonych jego pieczy. Winien zatem nawiedzać rodziny, uczestnicząc w troskach wiernych, zwłaszcza w niepokojach i smutku, oraz umacniając ich w Panu, jak również – jeśli w czymś nie domagają – roztropnie ich korygując – czytamy w Kodeksie prawa kanonicznego.
Teoretycznie kolęda ma więc na celu spotkanie i zapoznanie się ze swoimi parafianami oraz pobłogosławienia domu. – Księża nie idą po to, żeby kontrolować i przepytywać, ale po to, żeby błogosławić. Po drugie, każde spotkanie z księdzem może być wylaniem swoich żali na Kościół. To może być wcale niezły początek do poważnej rozmowy o wierze – przekonywał na łamach „Tygodnika Powszechnego” abp Grzegorz Ryś. A jak z tym bywa? Pewnie sami najlepiej wiecie.
Coraz częściej można się spotkać z instrukcjami wydawanymi przez parafie czy proboszczów w związku z odwiedzinami w domach wiernych. I nie chodzi tu tylko o wcześniejsze zasygnalizowanie czy w danym gospodarstwie ksiądz jest mile widziany (to akurat niegłupia praktyka). Zdarzają się jednak dużo bardziej szczegółowe wskazówki. Najnowszy przykład pochodzi z wsi Swarożyn w woj. pomorskim, gdzie mieści się Parafia św. Andrzeja Boboli. Wierni dla – nazwijmy to – ułatwienia dostali tzw. „wskazania kolędowe”.
Szczegółowe wskazania kolędowe
Na szczegółowy plan składa się siedem punktów. Parafia informuje m.in, że księdzu będzie towarzyszył Nadzwyczajny Szafarz Eucharystii i ministranta i instruuje, by odwiedzającym „podać osoby, które w danym domu mieszkaniu mieszkają powyżej trzech miesięcy”. Powód? Nie ma dziś obowiązku meldunku, a parafia chce mieć jakieś informacje, gdy przyjdzie wydać jakiś dokument np. związany z chrztem.
Ksiądz, który zjawi się w domach wiernych, prosi też o zapewnienie transportu (kwadrans przed kolędą), wcześniejszą informację w razie potrzeby poświęcenia domu i zapoznanie się z treścią Listu do Parafian na 2025 rok. No i oczywiście zeszyt do religii dzieci – ma leżeć na stole gotowy do przejrzenia.
No i jeszcze mały szczegół – datki! „Parafie w Polsce utrzymują się z ofiar składanych przez wiernych. Spadek wiernych biorących udział w życiu Kościoła zachwiał budżetem Parafii. Nie zmniejszone zostały opłaty z Parafii na rzecz Kurii Biskupiej i Wyższego Seminarium Duchownego w Pelplinie” – grzecznie informuje parafia. „Część osób przypomina sobie o Parafii tylko wtedy, kiedy czegoś potrzebują: chrzest, Komunia, bierzmowanie, pogrzeb osoby bliskiej… Liczę na współodpowiedzialność wszystkich” – apeluje ksiądz ze Swarożyna.
Szczegółowe, konkretne instrukcje, nie ma to tamto… Wciąż nie przebijają jednak historii z ubiegłego roku i kolędy w jednej z miejscowości na Podkarpaciu. Księża z Czudca domagali się, by w domach wiernych w czasie kolędy panowała odpowiednia temperatura, co więcej parafianie na początek każdego dnia mają przyjechać po wskazanego księdza, a na koniec by odwieźć go na plebanię. – To naturalne, że ksiądz zaczyna w jednym miejscu i kończy w innym, znacznie oddalonym. Nie będzie jeździł samochodem, bo nieraz trzeba dalej podejść, dlatego poprosiliśmy parafian o pomoc. To żadne novum – tłumaczył proboszcz Stanisław Grzyb.
Źródło: Fakt
1 Odpowiedzi na Będzie chodził po kolędzie, stawia parafianom warunki. Zorganizowanie transportu to dopiero początek!
Jakbym dostał takie wytyczne zgłosiłbym do Prokuratury próby wyłudzania przez osobę mi znaną. Po drugie nie przyjmuję żadnego księdza bo to niezbyt dla mnie ciemna strona Świata .