Do kogo uśmiecha się Duda? Były premier przepowiada sensacyjny scenariusz. „Zaczął składać propozycje”
Dziś media i politycy rozmawiają o środowym orędziu prezydenta. Okazuje się, że jednym z najzagorzalszych krytyków Andrzeja Dudy jest… Kazimierz Marcinkiewicz. Wskazał m.in. na to, że głowa państwa ma chyba pewien „sprytny” plan dotyczący jednego z koalicjantów PO.
Kazimierz Marcinkiewicz nie kryje irytacji
Kazimierz Marcinkiewicz jeszcze dwie dekady temu był politykiem PiS – był premierem pierwszego rządu, jaki tworzyła partia braci Kaczyńskich. Potem jednak dokonał rozbratu z Nowogrodzką, próbował wrócić do polityki, ale bez skutku i dziś głównie zajmuje się komentowaniem tego, co dzieje się w Sejmie i Pałacu Prezydenckim.
Tym razem „Fakt” zapytał Marcinkiewicza o to, jak ocenia środowe wystąpienie Andrzeja Dudy w Sejmie. Były premier zaczął od tego, że nazywanie tego „orędziem”, jak chce tego głowa państwa, jest błędem – bliżej temu wszystkiemu miało być pokrzykiwaniu z wiecu wyborczego.
– To nie było orędzie prezydenta Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. To było niestety przedstawienie przekazów dnia z ostatniego miesiąca opozycyjnej partii. To było żenujące — powiedział Marcinkiewicz.
Jego zdaniem przemówienie Dudy jest kropką nad „i” – obecny prezydent „nie rozumie swojej roli w państwie”.
„Próbuje przygotować przewrót na wiosnę”
Może najciekawszą częścią przemówienia było puszczenie oka przez Dudę… wicepremierowi Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi. Chodziło o to, że obecny szef MON doprowadził do podpisania kontraktów zbrojeniowych i współpracuje z Pałacem Prezydenckim „w zakresie bezpieczeństwa”.
Czy były to tylko słowa, czy może warto doszukać się tu drugiego dna? Zdaniem Marcinkiewicza PiS-owi marzy się współpraca z ludowcami.
— Ten gest nie jest zaskakujący. Duda uśmiecha się do Kosiniaka-Kamysza i do PSL-u od ubiegłego roku. Już zaczął składać propozycję ludowcom wspólnego rządu z PiS rok temu i ponawiał te prośby w ciągu roku wielokrotnie. Teraz również próbuje doprowadzić do zmiany premiera i zmiany władzy właśnie przy pomocy PSL-u – tłumaczył strategię Dudy i jego partii były premier.
Wszystko to ma złożyć się na „przewrót na wiosnę przyszłego roku”.
Jeżeli to prawda, ktoś i na Nowogrodzkiej i w Pałacu Prezydenckim jest… bardzo naiwny: ludowcy mogli przecież stworzyć rząd ze Zjednoczoną Prawicą przez ostatnie lata. Nie zrobili tego z prostego powodu: PiS może zjadać elektorat PSL na wsiach, co jest dla tej partii zabójcze, stąd też PO to idealny koalicjant dla Kosiniaka-Kamysza, bowiem oba ugrupowania szukają wyborców w innych miejscach.
Oczywiście, to ostatnie nie zmienia faktu, że Jarosław Kaczyński pragnie koalicji z PSL lub/i Konfederacją, bo ta pomogłaby mu wrócić do władzy. Tyle że dziś to mrzonki.
Źródło: Fakt.pl