Miał być w prokuraturze, wyjechał sobie za granicę. Wiadomo, gdzie przebywa Romanowski. „Jest naukowcem”
Marcin Romanowski poczuł podróżniczego ducha, zagryza langosz i podziwia piękny, modry Dunaj. Problem w tym, że jego wyjazd na Węgry zbiegł się w czasie z wezwaniem do prokuratury. Co za pech!
Romanowski na Węgry zamiast do prokuratury
Marcin Romanowski stracił swojego asa w rękawie – w środę 2 października Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy uchyliło immunitet posła Suwerennej Polski. W lipcu Romanowski, który jest zamieszany w aferę Funduszu Sprawiedliwości, uniknął dzięki temu immunitetowi aresztowania na trzy miesiące. Teraz jednak sprawa wraca – polityk został wezwany do stawienia się w prokuraturze w poniedziałek o godzinie 9.00.
Niespodzianka! Romanowski nie pojawił się na miejscu. Okazało się, że – co za przypadek! – akurat w tym czasie wyjechał na Węgry! Oczywiście służbowo, oczywiście wszystko było wcześniej zaplanowane.
– Prokurator będzie sprawdzał, analizował i podejmie decyzję, czy to usprawiedliwienie jest należyte w rozumieniu przepisów Kodeksu postawienia karnego. Jest taka możliwość. Jest to jedna z przyczyn, którą można usprawiedliwić niestawiennictwo, zwłaszcza biorąc pod uwagę niedługi okres między wezwaniem a terminem czynności – przekazał mediom rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak.
– To nie był wyjazd związany z tokiem postępowania prawnego, na ten moment nie chcę się wypowiadać. (…) To są kwestie zawodowe, jest naukowcem, wyjechał w kwestiach naukowych – przekonywał z kolei obrońca posła Suwerennej Polski, Bartosz Lewandowski.
Co istotne, drugi wyznaczony termin nie zahacza już o węgierską przygodę Romanowskiego. Nie trzeba jednak szukać kryształowej kuli, by przewidzieć, że polityk nie przyjdzie do prokuratury ani w drugim, ani w trzecim, ani w piętnastym terminie. Usprawiedliwieniem będzie zamieszenie wokół prokuratury krajowej. Zjednoczona Prawica nie akceptuje uznawanego przez obóz władzy prokuratora Dariusza Korneluka i uważa, że tę funkcję pełni nominat Ziobry Dariusz Barski. PiS zresztą już domaga się anulowania 12 uchwał sejmowych, które umożliwiają zatrzymanie i aresztowanie Romanowskiego.
W Polsce trwa spór o zatrzymanie posła Suwerennej Polski, a tymczasem sam Romanowski zajada się langoszem i podziwia Węgry podczas swojej „podróży w celach naukowych”. Uderza jednak, jak bardzo umiłowali sobie Węgry politycy z obozu Zjednoczonej Prawicy. Wiadomo, skoro nie udało się zbudować Budapesztu w Warszawie, to zawsze można obejrzeć Budapeszt prawdziwy. Albo popływać na Balatonie. I ten podróżniczy duch objawia się zawsze w momencie, gdy wokół danego polityka robi się smrodek. Teraz uroki kraju Bratanków podziwia Romanowski, wcześniej szlaki przetarł mu Daniel Obajtek.
Obajtek dał przykład
Trwała kampania wyborcza do Europarlamentu, a Obajtek ignorował wezwania przed sejmową komisję śledczą ds. afery wizowej. Do tego toczyły się trzy śledztwa dotyczące nieprawidłowości w Orlenie. A Obajtek bawił się w chowanego – „Gazeta Wyborcza” sugerowała, że „don Orleone” gra na przeczekanie, czeka, by dostać się do Parlamentu Europejskiego i przytulić brukselski immunitet.
– Nieprzypadkowe jest to, że Daniel Obajtek szukał i znalazł schronienie u ludzi na Węgrzech – mówił na antenie Radia ZET Michał Szczerba z KO. Sam Obajtek obracał wszystko w żart, kpił z tych doniesień, ale dziennikarze Radia ZET i serwisu Frontstoy.pl faktycznie namierzyły go na Węgrzech. Korzystał z apartamentu przy alei Andrássy.
– Obajtka widziałem tylko przez około cztery sekundy, gdy celowo próbował ukryć się przed wzrokiem publicznym – relacjonował w rozmowie z Money.pl węgierski dziennikarz Szabolcs Panyi. – Moje przypuszczenie jest takie, że używał tego luksusowego mieszkania jako bezpiecznej przystani i bazy, z której regularnie jeździł samochodem na kampanię do Polski przez Słowację, a potem wracał – dodał.
Faktem jest też, że Obajtek nieźle dorobił się na Węgrzech. Jak wynika z jego oświadczenia majątkowego, łączy on mandat w PE z pracą jako dyrektor rozwoju biznesu międzynarodowego w firmie Bayer Construct Zrt. Dostaje tam wynagrodzenie w wysokości 15 tysięcy euro miesięcznie. Co ciekawe, firma ma powiązania z Viktorem Orbanem. Zarządzana jest przez Atyllę Balazsa, a ten jest partnerem biznesowym męża córki węgierskiego premiera.
Węgry Orbana zawsze uchodziły za jedynego sojusznika PiS. Nic dziwnego, że politycy Zjednoczonej Prawicy czują się tam jak w domu. Obajtek przetarł ślady, teraz trafił tam Romanowski, pytanie, kto będzie następny.