Kandydat PiS coraz bliżej? Wskazano nazwisko faworyta, ale możliwy jest sensacyjny scenariusz. „Badania trwają”
Jarosław Kaczyński jest coraz bliżej wyboru kandydata PiS na prezydenta? Media wskazują dwa nazwiska, ale niewykluczony jest też sensacyjny wariant.
Gdzie jest kandydat PiS?
Kandydat PiS na prezydenta wciąż nie istnieje. Jarosław Kaczyński nie potrafi wskazać „Dudy 2.0”. Okazało się, że żaden z młodych wilczków PiS – Tobiasz Bocheński czy Zbigniew Bogucki – nie wykazuje prezydenckiego potencjału. Brodatemu posłowi nie pomogły nawet wygibasy na wiecu PiS i skandowanie antytuskowych haseł.
I co tu robić? Kaczyński nie chce porzucić swojego pomysłu, by w wyborach wystartował ktoś mniej znany. Jest w tym sens – jak na ironię, największym atutem kandydata PiS na prezydenta będzie to, że nie kojarzy się z rządami Zjednoczonej Prawicy.
Dlatego prezes nie chce wystawić w wyborach Mateusza Morawieckiego czy Przemysława Czarnka. Oni nie pociągną za sobą wyborców niezdecydowanych. A bez tego wyborów się nie wygra.
A może podmianka?
Najlepszy byłby więc osobnik z prawicowego środowiska, ale do którego nie można przyczepić PiS-owskich afer. Witold Bańka, były minister sportu, obecnie szef WADA, odmówił. Kaczyński zerka więc w stronę szefa IPN-u. Jak donosi „Rzeczpospolita”, to właśnie dr Karol Nawrocki ma wyrastać na faworyta kandydackiego wyścigu. Z kolei „Newsweek” sugeruje, że najbliżej nominacji jest Marcin Przydacz, były minister w Kancelarii Prezydenta. Przeszłość w Pałacu może być jednak dla niego przeszkodą. Współpraca z Andrzejem Dudą wcale nie jest przy Nowogrodzkiej atutem, a wręcz przeciwnie. Kaczyński ma z prezydentem fatalne relacje, istnieje też obawa, że Duda po zakończeniu kadencji będzie chciał namieszać na prawej stronie politycznej sceny i wówczas „swój” prezydent bardzo by mu pomógł.
– Badania trwają – mówią przy Nowogrodzkiej.
W partii są też zwolennicy postawienia na zgrane nazwisko. Kaczyński sam sugerował kilka razy, że w innych politycznych okolicznościach widziałby w roli prezydenta Mariusza Błaszczaka. I przy Nowogrodzkiej zakiełkował sensacyjny plan ”hybrydowy” – podmianka kandydatów. Prezes wskaże najpierw „nowego Dudę” i wybada reakcje. Później, jeżeli kampania będzie takiemu kandydatowi słabo szła, zostanie wymieniony na nowego – będzie to już ktoś z pierwszoligowych graczy, jak właśnie Błaszczak czy Mateusz Morawiecki albo Patryk Jaki. Kaczyński ma w pamięci sukces, jakim okazała się wymiana kandydata KO w poprzednich wyborach. Nieprzekonującą w kampanii Małgorzatę Kidawę-Błońską zamieniono na Rafała Trzaskowskiego i ten otarł się o zwycięstwo. Najnowszy przykład to kampania wyborcza w USA, gdzie Kamala Harris zastąpiła Joe Bidena i dała nowy impuls skazywanym na porażkę Demokratom. Jeżeli Harris wygra w Stanach, Kaczyński może tym bardziej skusić się na plan z podmianką.
Źródło: Rzeczpospolita, Newsweek