Ta sprawa wstrząsnęła Polską. Nowe fakty ws. horroru więzionej 30-latki. „Zastanawia nas skąd informacje…”
Małgorzata z Leszna była więziona przez 5 lat. Pojawiły się nowe ustalenia w tej mrocznej sprawie.
Nikt nic nie wiedział?
Sprawa Małgorzaty z Leszna wstrząsnęła całym krajem. Kobieta poznała przez internet o pięć lat starszego Mateusza J. Mężczyzna pochodził z niewielkiej wsi Gaiki, gdzie zamieszkiwał na posesji swoich rodziców. Jak się okazało, to właśnie tam miał znęcać się i przetrzymywać Małgorzatę.
30-latka przez lata była poddawana fizycznym torturom oraz ciągłej izolacji. W trakcie przetrzymywania kobieta zaszła w ciążę. Pod namową Mateusza J. po urodzeniu oddała dziecko do adopcji.
Przez lata utrzymywała całe swoje piekło w ścisłej tajemnicy, będąc zastraszana przez swojego oprawcę, że jeśli wyjawi komuś, choć odrobine prawdy, zrobi się jeszcze gorzej.
Rodzina Mateusza J. twierdzi, że nie miała pojęcia o tym, co przez 5 lat działo się tuż pod ich nosem.
– Nigdy nie było takiej sytuacji, żebym ja cokolwiek pomyślała, że tam ktoś może być. Mąż 2,5 miesiąca był w szpitalu w Zielonej Górze i syn do niego jeździł. Jeśli ona tam była i wiedziała, że on wyjeżdża sam autem, to czemu nie krzyknęła? Czemu nie zapukała? – tłumaczyła matka Mateusza J.
Sprzeczne informacje
Jak się okazało, Małgorzata miała kiedyś trafić pod opiekę ośrodka interwencyjnego. Kobieta początkowo spotykała się z Mateuszem J. który po czasie zaczął stosować wobec niej przemoc. Postanowiła zgłosić się do MOPR w Lesznie, lecz nie zabawiła tam długo.
– Z informacji, które posiadamy, wynika, że to nie była historia, że ktoś tę kobietę zgarnął z ulicy. Była jej zaproponowana próba odseparowania się od niego. Zastanawia nas skąd informacje, że kobieta byłą więziona od 2019 r., jak dopiero w połowie 2020 r. uciekła z miejskiego ośrodka interwencyjno-readaptacyjnego — zapewnia dyrektorka MOPR.
Niedopowiedzenia w sprawie wyjaśniła prokurator Liliana Łukasiewicz. Okazało się, że Mateusz J. jest podejrzany o znęcanie się od stycznia 2019 roku, natomiast za znęcanie się polegające na przetrzymywaniu rozpoczęło się w 2020 roku.
– Okres znęcania jest dłuższy niż czas przetrzymywania. Z akt sprawy wynika, że podejrzany z pokrzywdzoną spotykał się wcześniej jeszcze zanim ona była przez niego więziona. Ten okres znęcania obejmuje rok 2019 w czasie kiedy pani jeszcze nie była przetrzymywana. Czyli spotykał się z nią, ona mieszkała gdzie indziej, ale zgłaszała, że on się nad nią znęcał – wyjaśniła prokurator Łukasiewicz.
Źródło: wp.pl