Kaczyński wystruga Dudę 2.0? Prezes wysłał w świat TE dwa sygnały. „Największy zagrożeniem jest Morawiecki”
Jarosław Kaczyński wysyła dwa sygnały pod kątem wyborów prezydenckich. Zła wiadomość dla PiS jest taka, że bierze na poważnie przegraną.
Jarosław Kaczyński ma na biurku analizy, wykresy, koncepcje i wyniki badań, które mają mu stworzyć obraz w jakim będzie się poruszał od listopada. W tych okolicach mamy poznać kandydata PiS w wyborach prezydenckich. Na giełdzie nazwisk jest Tobiasz Bocheński, prezes IPN Karol Nawrocki, poseł Zbigniew Bogucki i Waldemar Buda. Tak wyglądają najpoważniejsze figury lidera PiS.
Błaszczak wchodzi do gry
W tym tygodniu okazało się, że mamy zwrot akcji wśród kandydatów PiS. Nowogrodzka wysyła w świat sygnały, że interesuje ją wystruganie Dudy 2.0, ale ta koncepcja ulega modyfikacji. Jarosław Kaczyński na poważnie zaczął brać pod uwagę zgranego politycznie Mariusza Błaszczaka. Jego główną zaletą jest wierność i oddanie prezesowi.
„Gazeta Wyborcza” napisała, że lider PiS jest gotowy do postawienia na byłego szefa resortu obrony narodowej w sytuacji, gdy Kaczyński będzie pewny przegranej.
– Morawiecki w drugiej turze od razu oznaczałby, że jego środowisko zaczęłoby się budować w partii – oceniał rozmówca gazety.
Z kolei w sobotę Jarosław Kaczyński miał konferencję prasową z udziałem… Mariusza Błaszczaka, któremu wystawił jedną z najwyższych ocen.
– Ja jestem przekonany, że gdybyśmy rządzili, to ten pan byłby prezydentem – powiedział kierując wzrok na byłego ministra obrony narodowej. – Co do tego nie mam wątpliwości, tylko przestał być ministrem obrony narodowej i wobec tego jego ekspozycja medialna bardzo osłabła – dodał.
Obok prezesa stanął także poseł Zbigniew Bogucki. – To na prawdę znakomity człowiek, mający pełne kompetencje – ocenił Kaczyński.
Pierwszy sygnał Kaczyńskiego
Mariusz Błaszczak służy Jarosławowi Kaczyńskiemu do wysłania dwóch sygnałów do partii, a raczej do frakcji, które ostrzą sobie zęby na nominację Nowogrodzkiej w wyborach prezydenckich. Świadczą o tym dwa powyższe przykłady w których główną rolę odgrywa były minister.
Pierwszy sygnał jest jasny i czytelny. Ciężko wyobrazić Mariusza Błaszczaka harującego od rana do wieczora przez pół roku na wiecach i spotkaniach z wyborcami. Nie jest to osobowość porywająca tłumy. Co więcej, w pierwszej turze może uzyskać wynik niższy od poparcia partii, a jednak Kaczyński jest gotowy na niego postawić i przegrać wybory.
Prezes jest w stanie poświęcić swojego pułkownika, bo chce trzymać całą formację w ryzach. Lider PiS zdaje sobie sprawę, że największym zagrożeniem dla niego jest Mateusz Morawiecki. Beata Szydło sama się podłożyła w Małopolsce i była premier już usłyszała, że może sobie wybić z głowy wybory prezydenckie. Tu Kaczyński ma już sprawę wyczyszczoną. Została tylko kosmetyka.
Nie jest wykluczone, że prezes jest gotowy przegrać przyszłoroczną elekcję Błaszczakiem, aby nie spalić np. Tobiasza Bocheńskiego lub Zbigniewa Boguckiego. U obu może budować lojalność wobec siebie i rzeźbić ich politycznie przez kolejne lata, by wystawić któregoś z nich za pięć lat na podmęczonego przeciwnika. Przyjmijmy na potrzeby tej tezy, że wybory wygra Rafał Trzaskowski, ale nawet prezydentura zużywa politycznie.
Kaczyński drugi sygnał
Tutaj zlewają się role Mariusza Błaszczaka i Zbigniewa Boguckiego. Obaj nie mają zapędów do rozstawiania wszystkich po kątach w partii. Szef klubu PiS został nawet wyprostowany przez Przemysława Czarnka przed głosowaniem nad odwołaniem wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka. Były minister edukacji podburzył przeciwko decyzji Błaszczaka cały klub i uszło mu to na sucho.
Z kolei Zbigniew Bogucki nie ma żadnego zaplecza w partii, a teraz interesuje się nim lider PiS, więc dla swojego dobra nie będzie uczestniczył w żadnych spiskach i wewnątrzpartyjnych układzikach.
Błaszczakiem i Boguckim prezes wysyła sygnał do działaczy PiS, że szuka kandydata, który nie będzie działał na nich jak płachta na byka i nie przyczyni się do pogłębienia sporów i waśni w partii. Były minister nigdy nie był przedmiotem wewnątrzpartyjnego ataku, a Bogucki jest po prostu jeszcze za krótki na harce.
Być może dla Jarosława Kaczyńskiego wygranie wyborów prezydenckich jest kwestią drugorzędną, a kluczową sprawą jest utrzymanie jedności w partii do maja przyszłego roku. A potem się zobaczy.