Wydał majątek na koncert Taylor Swift w Warszawie. Teraz boi się, że go nie wpuszczą. „Przerobili obraz w Photoshopie”
Amerykański fan Taylor Swift kupił bilety za ponad 90 tys. zł. Teraz martwi się, że nie zostanie wpuszczony.
Trzeci i ostatni koncert piosenkarki
Taylor Swift zamyka dziś swój trzydniowy pobyt w Warszawie. Od czwartku do soboty Warszawa wypełniła się „Swifties”, które przyjechały ze wszystkich stron świata, aby zobaczyć swoją idolkę w trakcie występu na żywo na Stadionie PGE Narodowym. Piosenkarka podczas trzech koncertów prawdopodobnie zgromadziła niemal 200 tys. fanów. Stołeczni przedsiębiorcy przygotowali się na to wydarzenie wyjątkowo przykładnie. Restauracje tworzyły dedykowane menu, piekarnie wypiekały ciastka w stylu Taylor a bary oferowały brokatowe drinki. Wszystko po to, aby wydarzenie było warte zapamiętania.
Nie wszyscy fani Taylor Swift będą wspominać to wydarzenie z uśmiechem na twarzy. Koncert piosenkarki okazał się realnym koszmarem dla Amerykanina Roba Volmera, który na koncerty przybył aż zza oceanu.
Mężczyzna zakupił osiem biletów dla siebie, swojej córki oraz jej znajomych na sobotni wieczór. Zakupu dokonał za pośrednictwem platformy SmartHub.
Majątek za bilety bez możliwości wykorzystania?
Amerykanin miał wydać ponad 18 tys. funtów. Przy zakupie został poinformowany, że bilety muszą być spersonalizowane. Oznacza, to, że na biletach musi widnieć nazwisko kupującego, a ten będzie musiał okazać dowód tożsamości przed wejściem na koncert Taylor Swift. Okazało się, że mimo zapewnień, SmartHub nie wystawił personalizowanych biletów na nazwisko Roba, zapewniając, że nie będzie to problemem.
Jak donosi „Daily Mail” w ramach „prostowania” sprawy Rob spędził łącznie 37 godzin na rozmowach ze sprzedawcą biletów.
– Każda osoba, z którą rozmawiałem, przedstawiała inną historię – to totalne szaleństwo. Twierdzili, że personalizacja biletów nie jest konieczna, ale podczas rozmów telefonicznych stwierdzili, że muszą być one spersonalizowane – wyznał Rob.
Mężczyzna liczył na to, że wejście na stadion, podobnie jak w Monachium czy w Londynie odbędzie się bez okazania dokumentów tożsamości. Szybko okazało się, że Polska ma rygorystyczne podejście do tych kwestii.
– Gdy sprawdziłem bilety, okazało się, że użyto niewłaściwej czcionki. Przerobili obraz w Photoshopie. Myślałem, że to jakiś koszmar, ale potem dowiedziałem się, że podobne problemy miały również inne osoby – wyznał Rob w rozmowie z „Daily Mail”.
Czy mimo problemów koncert Taylor Swift okaże się spełnieniem jego marzeń?
Źródło: Plotek