Najpierw strzeliła piłeczką w Świątek, a później… kuriozalne zarzuty. Iga odpowiada! „Nie wiem, o co jej chodziło”
Iga Świątek pokonała Danielle Collins w 1/4 finału olimpijskiego turnieju. Po zakończeniu meczu Amerykanka zaatakowała Polkę.
Złość i pretensje Amerykanki
W środę Iga Świątek zmierzyła się w ćwierćfinale tenisowego turnieju paryskich olimpijskich z Danielle Collins. Dla polskich kibiców to była prawdziwa huśtawka nastrojów. Pierwszy set? Znakomity, szybki i na pierwszy rzut oka łatwy. Skończyło się 6:1. Druga partia to koncert Amerykanki i wygrana 6:2. Wszystko rozstrzygnęło się w trzeciej partii. Raszynianka prowadziła już 4:1, gdy nagle jej rywalka się poddała. Kontuzja to zawsze sportowy dramat, szczególnie w takim momencie.
Zdaniem wielu kibiców i ekspertów kluczowym momentem w meczu była sytuacja z drugiego seta.
Przy jednej z wymian Amerykanka uderzyła wprost w Igę, piłeczka trafiła Polkę i od tego momentu nasza reprezentantka się wyraźnie ożywiła. Drugi ważny moment? Świątek po drugim secie zeszła z kortu (zgodnie z przepisami) i skorzystała z przerwy.
Danielle Collins nearly killed Iga Swiatek 🤯🤯🤯🤯🤯🤯pic.twitter.com/XQLuO5GfSu
— Raghav (@raghavv_01) July 31, 2024
Tuż po meczu doszło do dziwnej sytuacji. Amerykanka zamiast podziękować Polce za walkę, miała dużo pretensji. O wszystkim opowiedziała później dziennikarzom. – Powiedziałam Idze, że nie musi być nieszczera w kontekście mojej kontuzji. Dużo dzieje się przed kamerą czy wśród ludzi, ale to, co dzieje się w szatni to inna sprawa. Nie potrzebuję nieszczerości. Nie potrzebuję fałszu – stwierdziła w strefie mieszanej wyraźnie zdenerwowana Collins.
Hmmm. There was a bit of drama in the end. pic.twitter.com/ul9iNDeJzB
— José Morgado (@josemorgado) July 31, 2024
Iga zaskoczona pretensjami
Doprawdy trudno zrozumieć, o co mogło chodzić Amerykance. Równie zdziwiona całą sytuacją wydawała się być Iga Świątek. – No cóż… Nigdy nie zrobiłam nic niemiłego w jej kierunku. Właśnie chciałam jej pogratulować udanej kariery, bo wszyscy wiemy, że to jej ostatni rok. Szczerze: nie wiem, o co jej chodziło. Nie miałyśmy żadnych interakcji, które mogłyby coś takiego spowodować – powiedziała dziennikarzom Iga Świątek.
– Spytałam ją, czy jest OK, bo nie wiedziałam, czego ma kontuzję. Zadałam jej pytanie, niczego nie stwierdziłam. Nie było niczego, po czym mogłaby uznać, że jestem nieszczera – dodała wyraźnie zdziwiona Iga cytowana przez serwis Sport.pl.
Polka opowiedziała też o przerwie, która prawdopodobnie wywołała złość u jej rywalki (i części francuskiej publiczności, która zaczęła gwizdać).
– Zazwyczaj na turniejach czas na zmianę ubrania to jest pięć minut. Tutaj zapytałam pani, która mnie eskortowała, ile mam czasu, a pani odpowiedziała, że tutaj nie liczą czasu, że po prostu mam wyjść wtedy, kiedy uważam. Wykorzystałam przerwę, żeby się przebrać i schłodzić. Szczerze mówiąc, nie wiem, ile czasu to trwało i wróciłam na kort. Nie zrobiłam nic wbrew przepisom. (…) Jeśli kibice się zirytowali, to z jednej strony ich zrozumiem, a z drugiej nie mam na to wpływu, więc po prostu skupiłam się na sobie – podsumowała Iga Świątek.
W środę 23-latka ponownie wyszła na kort i niestety nie dała rady Chince Qinwen Zgeng. Polka przegrała w dwóch setach i może liczyć już tylko (a może aż?) na brąz.
Źródło: Sport.pl