Kaczyński bezgranicznie mu ufał, teraz wszystko wyśpiewał w TVN24. Nie do wiary, na co PiS chciał wydać pół bańki. „Ciągłe konflikty”
Stanisław Kostrzewski był współzałożycielem i skarbnikiem PiS. Teraz wspomina dawne czasy i przyznaje, że Jarosław Kaczyński się zmienił.
Kaczyński otoczył się klakierami
Im dłużej Jarosław Kaczyński działa na politycznej scenie, tym ma wokół siebie mniej postaci, które niegdyś uchodziły za jego najbliższych i zaufanych współpracowników. Problem w tym, że prezes PiS nie znosi sprzeciwu i rad, a niegdyś przecież otaczał się ludźmi, którzy potrafili myśleć samodzielnie, mówić „nie” i liczyć. Do takich osób zaliczali się m.in. Ludwik Dorn czy Stanisław Kostrzewski, współzałożyciel PiS i skarbnik partii Kaczyńskiego.
Stanisław Kostrzewski był ostatnio gościem TVN24 w programie „Jeden na jeden”. Były polityk PiS wspominał dawne czasy, wytykał błędy Jarosławowi Kaczyńskiemu i opowiadał, jak bardzo na przestrzeni lat zmienił się prezes i przyznał, że polityka „wypruła” z Jarosława Kaczyńskiego „wartości, które były najważniejsze dla jego brata, świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego i dla wszystkich ludzi, którzy tworzyli zespół pana Lecha Kaczyńskiego”. – Władza deprawuje. A władza absolutna deprawuje absolutnie – powiedział Stanisław Kostrzewski.
Były skarbnik PiS stwierdził, że źle w partii zaczęło się dziać, gdy Kaczyński odsunął od siebie takie postaci jak Ludwik Dorn, Marek Jurek czy Kazimierz Michał Ujazdowski. – Natomiast w takim lawinowym wręcz tempie prezes zaczął otaczać się ludźmi, dla których wartości są tylko śmiesznością. W momencie, kiedy próbowałem walczyć, to komentowane to było właśnie w taki sposób: „Śmieszne, co to ma za znaczenie?” – mówił współzałożyciel Prawa i Sprawiedliwości w TVN24.
Pół miliona na tulipany
Ciekawym wątkiem rozmowy okazały się też wspominki finansowego funkcjonowania PiS przed laty. Stanisław Kostrzewski ujawnił kilka smaczków. –Pamiętam Ryszarda Czarneckiego, który przy jednej z autostrad wywiesił wiele swoich (banerów – przyp. red.). Dyrektor generalny GDDKiA zadzwonił do mnie, bo nie było mojego podpisu i zlecenia. No to ja pana Rysia wezwałem i musiał zdjąć – wspominał.
– Miałem ciągle konflikty ze wszystkimi. Jak pan Adam Bielan chciał za 500 tys. zł kupić tulipany „Maria”, nazwane od imienia pierwszej damy, w kampanii prezydenckiej i rozdawać je na jakiejś imprezie, powiedziałem: absolutnie nie – powiedział Kostrzewski.
Źródło: TVN24