Kaczyński przemawiał, nagle przerwał mu wymowny okrzyk. Błyskawiczna riposta prezesa! „Ten pan byłby…”
Jarosław Kaczyński przemawiał podczas demonstracji w obronie aresztowanego ks. Michała Olszewskiego. Nagle prezesowi PiS przeszkodził wymowny okrzyk.
Głównym politycznym bohaterem wtorku 9 lipca był Daniel Obajtek, który zeznawał przed komisją śledczą ds. afery wizowej. Ale i Jarosław Kaczyński odegrał tego dnia swoją rolę. Pod Sejmem odbyła się bowiem demonstracja w obronie aresztowanego ks. Michała Olszewskiego. Znalazł się on w areszcie w związku z aferą dotyczącą Funduszu Sprawiedliwości.
– To, co dzieje się w Polsce jest fatalne – mówił prezes PiS w przemówieniu. – To próba odwrócenia uwagi od narastających dolegliwości codziennego życia. Ta akcja, która trwa, będzie nasilona, jest po to, by nasze społeczeństwo spacyfikować. Przecież plan, dla którego tu został wysłany Tusk, to jest plan, którego finałem ma być likwidacja polskiego państwa – grzmiał Kaczyński. Potem doprecyzował, co rozumie poprzez „likwidację polskiego państwa”.
– Nie w tym sensie, że Polska zniknie z map i nie będzie polskich organów państwowych. Tylko że wszystkie ważne decyzje będą zapadały na zewnątrz. Żeby doprowadzić do takiego stanu, ta pacyfikacja jest potrzebna. I potrzebna jest likwidacja pluralizmu medialnego – snuł swoje teorie lider PiS.
Kaczyński zapewniał, że nie ma nic przeciwko wyjaśnieniu afer.
– Ale mamy coś przeciwko torturom. Nie tylko coś, ale mamy wszystko, bo to jest przekroczenie pewnej granicy, pewnego Rubikonu, to jest bandytyzm – podkreślał prezes. Zasugerował też, że rzekome „tortury”, które mają odbywać się w areszcie, mają zmusić aresztowanych do kłamstw i odpowiednich zeznań. Wygląda to trochę jak podkładka pod ujawnienie jakichś niewygodnych faktów w trakcie śledztwa.
W trakcie przemówienia słychać były okrzyki w stylu „Do dymisji” czy „Bodnar do więzienia”. Nagle ktoś z tłumu wykrzyknął jednak inne hasło.
– Precz z kaczorem dyktatorem – dało się usłyszeć.
– No właśnie to jest to, gdybym ja był dyktatorem, to ten pan byłby dzisiaj zupełnie gdzie indziej – odparł błyskawicznie prezes PiS. Odpowiedziała mu burza oklasków. Na koniec zwrócił się ze specjalnym apelem.
– Musimy zmobilizować się jeszcze w jednej sprawie. Pamiętajcie, jeżeli władza jest zdolna do tortur, jest też zdolna do fałszowania wyborów – ostrzegł Kaczyński.