Siniak pod okiem Szmydta to mistyfikacja?! Eksperci nie mają wątpliwości. „Zagranie pod Polaków”

Tomasz Szmydt zamieścił filmik z widocznym siniakiem pod okiem.
Eksperci ze służb specjalnych nie mają wątpliwości, że to mistyfikacja.

Zdrajca Tomasz Szmydt jest od kilku dni wykorzystywany przez Białoruś do wojny informacyjnej z Polską. Dwa dni na temu na jego rzekomym profilu na platformie X pojawiło się nagranie na którym widać u niego opuchliznę i siniaka. Eksperci od służb specjalnych apelują, żeby nie przykładać do tego większej uwagi i nie dać się wciągnąć w rosyjską grę. To kolejny element propagandy Mińska. Pisaliśmy o tym tutaj.

Efekt litości

Wirtualna Polska poprosiła o komentarz byłego oficera wywiadu ppłk Marcina Falińskiego. Pierwsze pytanie brzmi, czy zdjęcie jest w ogóle autentyczne. Zwraca uwagę, że fotografia ma wywołać określoną reakcję i emocje.

Może chodzić np. o ocieplenie wizerunku, empatię. Idąc takim tokiem rozumowania, miałoby to doprowadzić do pytań: Czy go pobili? Może nie jest taki zły? Może go zmusili? Może nie chciał. Można by wtedy pomyśleć, że to „biedny człowiek”. To wszystko jednak gdybanie – tłumaczy.

Jeśli chcielibyśmy ocieplić wizerunek Sz., to jak? Polacy lubią cierpiętników, cierpienie i współczują takim ludziom. To takie zagranie pod Polaków. Tak to widzę – dodaje.

Złagodzenie oceny społecznej

W rozmowie z Onetem podobną opinię wyraził były szef ABW gen. Dariusz Łuczak. W jego ocenie mamy do czynienia z mistyfikacją i „PR-owym zabiegiem”, a wszystko co widzimy jest wypuszczane pod ścisłą kontrolą białoruskiego KGB.

On jest od momentu przekroczenia granicy pod ciągłą, intensywną kontrolą tamtejszych służb. Dlatego według mnie jest to wyłącznie wymiar PR-owy. Nic się za tym nie kryje. To mistyfikacja. Ma to służyć tylko i wyłącznie propagandzie – wyjaśnia.

Przecież nie będą go cały czas pokazywać uśmiechniętego. O Tomaszu Szmydcie w Polsce mówi się słusznie same negatywne rzeczy. Najczęściej, że to „zdrajca”. Dlatego teraz „przydałaby się” może odrobina litości w części polskiej opinii. Chodzi o złagodzenie pierwszej ogólnej oceny społecznej – tłumaczy były szef ABW.

Źródło: WP.pl, Onet.pl 

 

 

Bartosz Wiciński

Polityką zainteresowałem się w momencie wybuchu afery Rywina. 12 lat temu założyłem bloga politycznego na prawicowej platformie Salon24.pl. Popełniłem tam ponad 400 wpisów i toczyłem pierwsze potyczki słowne z całą rzeszą wyborców PiS. Jak to w życiu blogera bywa, raz wychodziły lepsze teksty, a raz gorsze. Salon24.pl to była dobra szkoła. W CrowdMedia.pl zaczynałem od pisania własnych artykułów o polityce. Teraz zajmuje się głównie opisywaniem newsów, czego musiałem się sam nauczyć. Z wykształcenia jestem księgowym, ale nigdy do żadnej kratki nie wpisałem ani jednej cyferki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *