Kaczyński przybył pod pomnik smoleński. Znów pojawił się kontrowresyjny wieniec. „Na miejscu policyjni negocjatorzy”
10 dzień miesiąca to dla Jarosława Kaczyńskiego i jego ekipy dzień kolejnej miesięcznicy smoleńskiej. Prezes PiS, jak zwykle, pojawił się na placu Piłsudskiego. Na miejscu był już kontrowersyjny wieniec.
Kolejna miesięcznica
W ostatnich miesiącach podczas miesięcznic smoleńskich dochodziło do awantur i przepychanek. Kumulacja miała miejsce miesiąc temu, 10 kwietnia, gdy Jarosław Kaczyński próbował zniszczyć wieniec z atakującą Lecha Kaczyńskiego tabliczką. Gdy nie udało mu się oderwać owej tabliczki, wziął wieniec pod pachę i wyniósł go spod pomnika. Była to w istocie kradzież, więc sprawą zajęła się policja, a Kaczyńskiemu grozi uchylenie immunitetu.
10 maja kontrowersyjny wieniec ponownie czekał na prezesa, jednak nie pod pomnikiem. Tym razem jego właściciel nie mógł go złożyć, wokół pomnika pojawiły się barierki.
– Warszawski przedsiębiorca Zbigniew Komosa znów pojawił się z wieńcem i tabliczką, której przesłanie obarcza winą za katastrofę smoleńską Lecha Kaczyńskiego. Na miejscu byli również policyjni negocjatorzy – relacjonował przebieg majowej miesięcznicy dziennikarz „Faktu” Piotr Drabik. Aktywiści złożyli swój wieniec dopiero po zakończeniu uroczystości z udziałem polityków PiS.
Warszawski przedsiębiorca Zbigniew Komosa znów pojawił się z wieńcem i tabliczką, której przesłanie obarcza winą za katastrofę smoleńską L. Kaczyńskiego. Na miejscu byli również policyjni negocjatorzy 📹: @AleksanderWojak @Fakt_pl pic.twitter.com/4UcoV63P11
— Piotr Drabik (@piotrdrabik) May 10, 2024
Prezesowi PiS towarzyszyła prywatna ochrona. Tym razem jednak obyło się bez awantur i rękoczynów, skończyło się na utarczkach słownych. Kaczyński i inni politycy PiS złożyli wieńce i potem odjechali.
Kaczyński ukarany?
Po kwietniowej awanturze właściciel skradzionego, kontrowersyjnego wieńca złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
– Na oczach funkcjonariuszy odbywała się kradzież. To samo działo się w poprzednich miesiącach. Postawa mundurowych spod pomnika wcale się nie poprawiła po wyborach – narzekał przedsiębiorca. Przekonywał, że zniszczona i zabrana przez Kaczyńskiego rzecz była warta ponad 800 złotych, co sprawiłoby, że prezes odpowiadałby za przęstepstwo, a nie wykroczenie. Mężczyzna nie potrafił jednak udowodnić policji, że wieniec faktycznie jest wart ponad 800 zł. Służby wyceniły rzecz na 400 złotych. Prezesowi pod tym względem więc się upiekło. Sprawę umorzono i uznano za wykroczenie.
Aby jednak ukarać Kaczyńskiego za wykroczenie polegające na zniszczeniu i kradzieży wieńca, Sejm musi pozbawić go immunitetu. Sprawą ma zająć sejmowa Komisja Regulaminowa, Spraw Poselskich i Immunitetowych.
– Obrzydliwe prowokacje wymierzone w Jarosława Kaczyńskiego i wszystkie osoby, które straciły bliskich w Smoleńsku są gloryfikowane przez rządzących, a próby walki z tymi prowokacjami są karane. To białoruskie standardy i okrucieństwo – oburzał się na te doniesienia Mariusz Błaszczak.
Źródło: Fakt