Nadciąga polityczna burza z piorunami, chodzi o ochronę Kaczyńskiego. Szokujące ustalenia MON. „Drastyczna sprawa”
Ochroniarze Jarosława Kaczyńskiego pracowali na drugich etatach w Żandarmerii Wojskowej? Takie informacje przekazał wiceszef MON Cezary Tomczyk.
Ochroniarze jak bóstwa
Wygląda na to, że kwiecień będzie stał pod znakiem prywatnej ochrony Jarosława Kaczyńskiego. Temat jest wałkowany od dawna, a paradujący po Sejmie „komandosi prezesa” stali się jednym z głównych tematów ostatnich tygodni. — Są uznawani za bóstwa, bo są blisko prezesa PiS i sami taki mit wytwarzają — mówił portalowi naTemat.pl były pracownik SOP. Jeden z ochroniarzy został nawet asystentem politycznym Jarosława Kaczyńskiego.
— Kiedy ochroniarze Kaczyńskiego wchodzą do Pałacu Prezydenckiego czy do Kancelarii Premiera, to oni są najważniejsi. Żadne inne służby nie mają nic do powiedzenia. To oni je sobie ustawiają, jak im wygodnie. Zdarzało się, że idąc obok prezesa Kaczyńskiego, odpychali innych ważnych polityków PiS. Raz zepchnęli z drogi nawet Mariusza Błaszczaka, i to wtedy, kiedy ten był wicepremierem.
I nie ponosili z tego powodu żadnych konsekwencji, a wręcz przeciwnie, prezes był zadowolony – opowiadał z kolei w Onecie były funkcjonariusz służb, który był zatrudniany m.in. do ochrony prezesa PiS.
Dokładnie dwa tygodnie temu, 10 kwietnia dowiedzieliśmy się, ile patrole pod willą prezesa i inne tego typu działania nas kosztowały. – Na ochronę posła Kaczyńskiego i jego imprez pieniądze zawsze były. 35 mln zł na to wydali i to jest skala upadku, o którym mówimy – grzmiał w Sejmie szef MSWiA Marcin Kierwiński.
Fikcyjne etaty dla ochroniarzy prezesa?
Jednak prawdziwa polityczna bomba z ochroną prezesa w tle ma wybuchnąć w środę podczas sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Na jaw mają wyjść szokujące szczegóły, o których we wtorek opowiedział wiceszef MON Cezary Tomczyk. – Wśród ochroniarzy prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego były osoby zatrudnione w Żandarmerii Wojskowej na drugich etatach – powiedział polityk KO.
Audyt, który odbył się w Ministerstwie Obrony Narodowej dotyczący weryfikacji działań rządu PiS w obszarze obronności ma wstrząsnąć opinią publiczną. – Sprawa, na którą trafiliśmy podczas kontroli, jest wyjątkowa, drastyczna i skandaliczna. Okazało się, że grupa ochroniarzy Kaczyńskiego podczas tego, gdy — de facto — wykonywali, obowiązki na jego rzecz — prywatna firma ochroniarska — to byli tam ludzie, którzy byli też na etacie w Żandarmerii Wojskowej. Na podwójnych etatach, jednocześnie nie wykonując pracy na rzecz Żandarmerii Wojskowej — powiedział Tomczyk w TVN24.
– Jaka była potrzeba? Czy oni chcieli zarabiać więcej? Nie wiem. Najważniejsze jest to, że te etaty były de facto fikcyjne – wyjaśnił Cezary Tomczyk.
Źródło: TVN24