Lublin na długo zapamięta tę imprezę. W sąsiedztwie biuro gwiazdy PiS. „Pana Czarnka nie widziałam”
Budynek gdzie znajduje się biuro poselskie Przemysława Czarnka i muzyka techno? Lublin na długo zapamięta głośną imprezę.
Krótko przez północą z niedzieli na poniedziałek, Śródmieście Lublina zostało wstrząśnięte hukiem wydobywającej się muzyki z budynku w którym Przemysław Czarnek ma biuro poselskie. Na miejsce została wezwana policja, a mieszkańcy ulicy Konstantego Józefa Rayskiego do dzisiaj nie mogą wyjść z szoku. Nocną balangę opisuje „Gazeta Wyborcza”.
Nie dało się wytrzymać
Mieszkańcy ulicy mówią o „wielkim łupnięciu”. – To nie był dźwięk wydobywający się przez otwarte okna z przejeżdżającego auta. Był dużo bardziej głośny i przenikliwy. Przeszywał całe ciało i głowę. Nie dało się wytrzymać – relacjonują.
– To był dźwięk, jak z platformy ciężarówki, która rozpoczyna parady równości. Byłam w Berlinie i widziałam – mówi właścicielka budynku w którym biuro ma Przemysław Czarnek.
Oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Lublinie nadkomisarz Kamil Gołębiowski potwierdził gazecie, że doszło do interwencji policji. Na ulicę Rayskiego został wysłany dwuosobowy patrol policji.
– Rzeczywiście z budynku wydobywał się głośny dźwięk muzyki. Drzwi otworzyła nam młoda, 22-letnia kobieta, która została spisana i pouczona o zakłóceniu ciszy nocnej. Wewnątrz znajdowało się kilka, może kilkanaście osób. Wszystko trwało kilka minut. Patrol odjechał. Wspomnianej nocy już nie odbieraliśmy sygnałów z ul. Rayskiego – mówi nadkomisarz. Impreza zakończyła się w okolicach pierwszej w nocy.
„Piski i krzyki dziewczyn”
Nocna impreza w centrum Lublina to numer jeden rozmów mieszkańców ul. Rayskiego.
– Szczyt chamstwa. Proszę sobie wyobrazić, że ktoś przez otwarte okno ustawił na parapecie dość dużych rozmiarów przenośny magnetofon. Ustawiony na cały regulator, ile fabryka dała. Tak to chyba dziś młodzi określają. Do tego wydobywające się ze środka jakieś piski, krzyki dziewczyn – mówi starsza pani i dodaje, że to jest spokojna okolica. – My proszę pana do czegoś takiego w ogóle nie jesteśmy przyzwyczajeni – podkreśla.
Mieszkańcy zapewniają, że Przemysława Czarnka tam nie było. – Pana Czarnka nie widziałam. Gdyby był, na pewno bym rozpoznała, bo to postawny, dobrze zbudowany mężczyzna – mówi jedna z kobiet.
Głośna muzyka również dała się we znaki w pobliskim szpitalu wojskowym. – Jakby jakiś koncert studencki się odbywał – mówi pielęgniarka.
Cała okolica jest o tyle zdziwiona, bo do tej pory z budynku dobiegały raczej pieśni patriotyczne. – Młodzi ludzie śpiewali hymn, jakieś pieśni religijne, przyśpiewki żołnierskie. Ale, żeby taką muzykę, to jeszcze nie. I to w biurze posła PiS – mówi jeden z mężczyzn.
Źródło: Gazeta Wyborcza