Wydało się! to TEN polityk zorganizował huczną imprezę dla posłów, teraz się tłumaczy. „Sztywniaki z Lewicy”
Łukasz Mejza był gospodarzem pewnej imprezy. Chodzi o srogą bibę, która postawiła na nogi Straż Marszałkowską oraz ponoć pół hotelu sejmowego.
Łukasz Mejza potrafi się bawić
Łukasz Mejza przejdzie do historii. Tyle że nie jako najrzetelniejszy poseł w historii, a ten, który świetnie się bawił, gdy pracował na rzecz narodu.
Zacznijmy od początku Pewnej pięknej nocy w Sejmie ktoś zorganizował świetną imprezę. I piszę tu o nocy nie bez powodu. Biba przeciągnęła się do późnych godzin nocnych. Była gra na gitarze (niestety tylko akustycznej, ktoś musiał zapomnieć pieca) i śpiewy. Także o koledze z branży – Grzegorzu Braunie, który „świecę zgasić umiał”.
O Grzegorz Braun…
Impreza posłów PiSu w hotelu sejmowym pic.twitter.com/pFzFfhItms
— Wolność__Słowa (@WolnoscO) April 12, 2024
Rozbrykanych posłów próbowali uciszyć inni parlamentarzyści. Jakieś straszne sztywniaki! Co oni, przyjechali do Sejmu pracować?
Ostatecznie musiała interweniować Straż Marszałkowska.
– Straż Marszałkowska niezwłocznie po otrzymaniu zgłoszenia o zaistniałym na terenie Domu Poselskiego zdarzeniu podjęła interwencję, która okazała się skuteczna – podano w oficjalnym piśmie, jakie otrzymała Redakcja „Super Expressu” z Kancelarii Sejmu.
Kto stał za tą imprezą? Tak, on, Łukasz Mejza z klubu PiS!
To były pozytywne emocje
Mejza nie wstydzi się tego, że zorganizował party. Odpowiadał też za część artystyczną.
– To były dobre pozytywne emocje, z dobrymi pozytywnymi ludźmi. Staropolskim zwyczajem po prostu zaczęliśmy śpiewać, a ja grałem na gitarze. Cieszę się, że moje umiejętności artystyczne, instrumentalne, jak i wokalne zostały tak szeroko docenione – wspominał „Super Expressowi” Mejza.
Potem wszystko zepsuły czarne charaktery tej opowieści.
– Pewnie zgłosiły nas jakieś sztywniaki z Lewicy. Ze Strażą Marszałkowską odbyliśmy bardzo kulturalną rozmowę. Powiedzieli, żeby pamiętać o innych gościach w hotelu – dodał poseł PiS.
Media podają, że członkami owej wesołej kompani byli też: Kamil Bortniczuk i Dariusz Matecki. Może założą w przyszłości zespół. Na razie grają tylko covery, głównie „Peggy Brown” Myslovitz, ale w wersji grupy Letni Chamski Podryw. Chodzi więc o ten wariant opowieści, w którym Peggy ustępuje pola Grzegorzowi o tym samym nazwisku.
Źródło: se.pl, fot. Depositphotos