Mateusz Morawiecki miał być w Krakowie gwiazdą. Pewna kobieta wszystko zepsuła. „Oni nas pchają do tej wojny”
A miało być tak pięknie! Przed samymi wyborami samorządowymi, 4 kwietnia, do Krakowa zjechali czołowi politycy PiS. Gwiazdą miał być Mateusz Morawiecki. Spotkanie zakłóciła jednak pewna pani, która nagle zaczęła krzyczeć.
Mateusz Morawiecki w Krakowie
Mateusz Morawiecki przyjechał do Krakowa pomóc w walce o głosy. Sytuacja PiS nie jest zbyt ciekawa, bowiem wiele wskazuje na to, że partia straci władzę w większości sejmików. Czy wysyłanie do boju byłego premiera, obciążonego wieloma kontrowersjami jest dobrym pomysłem? Niekoniecznie.
Na miejscu głos zabrał także kandydat na prezydenta Krakowa Łukasz Kmita, który mówił o swoim programie.
W wypowiedziach polityków nie zabrakło jednak też ataków na obecny rząd.
Awantura w Krakowie
Nagle wydarzyło się jednak coś dziwnego. Pewna blondynka zaczęła na cały głos krzyczeć antyukraińskie hasła. Wyborcy PiS nie poszli za nią i zaczęli ją uciszać. Słuchać było: „cicho bądź!”, „zamknij się!”, „won stąd!”.
Mimo prób jej uspokojenia i tego, że przestraszyła własną córeczkę, która towarzyszyła jej na spotkaniu, kobieta nadal krzyczała. Gdy starano się z nią porozmawiać w bardziej merytoryczny sposób i zachęcić do udania się na podobne spotkanie KO, wyjaśniła, że ma pretensje właśnie do PiS.
— Tak? A kto ich wpuścił? No PiS wpuścił! To był 2022 r. Jaka wojna? I PiS, i PO, i wszystko, co jest w tym Sejmie, pcha nas do tej wojny — grzmiała dalej, wypominając rządowi PiS to, że zezwolił na masowe wjazdy do Polski Ukraińców.
— Chce pani, żeby nas sąsiedzi kopnęli w d**? O czym pani mówi? — dopytywał jeden z mężczyzn.
— Oni nas pchają do tej wojny. Pani pójdzie ginąć? Mój mąż pójdzie ginąć! — krzyczała nadal kobieta, która wpadła już chyba na tym etapie w histerię.
Nie wiadomo, czy była tylko rozczarowaną zwolenniczką PiS, czy kimś związanym z antyukraińskimi ruchami w Polsce. Widać jednak, że elektorat Jarosława Kaczyńskiego ma mu za złe, że prowadził względem Ukrainy taką, a nie inną politykę. Może mieć to przełożenie na wynik PiS w nadchodzących wyborach.
Źródło: Fakt