TEN pomnik Lecha Kaczyńskiego wciąż budzi wielkie emocje. „Stanowi dla wszystkich problem”
Prezydent Krzysztof Żuk rządzi Lublinem od 2010 roku. Teraz będzie po raz kolejny walczył o reelekcję. Miasto, na czele którego stoi, słynie z m.in. pomnika Lecha Kaczyńskiego. Kwestia ta wróciła w jednym z ostatnich wywiadów z prezydentem. Jego reakcja zaskoczyła zapewne wielu.
Krzysztof Żuk i pomnik Kaczyńskiego
Żuk jest powiązany z PO, ale w radzie miasta zasiadają też jego radni. I to dzięki ich głosom udało się przegłosować pomysł, by w mieście powstał pomnik Kaczyńskiego.
Choć to pomnik byłego prezydenta, który do tego zginął w katastrofie smoleńskiej, dzieli mieszkańców miasta. Sam Żuk się od niego… odcina. Prosi, by „nie łączyć” go z budową pomnika. Tłumaczy, że wszystkie procedury dot. powstania tegoż zostały spełnione i po prostu on sam nic nie mógł zrobić.
– Wniosek o warunki zabudowy złożyła Fundacja Ruchu „Solidarność Rodzin”. Warunki zabudowy są opisane w prawie bardzo precyzyjnie. Po całej polemice i dyskusjach Samorządowe Kolegium Odwoławcze przyznało, że mieliśmy obowiązek wydać warunki zabudowy – powiedział na antenie TOK FM.
Zapomniał, że to jego radni byli za?
– Klub radnych wspierających prezydenta składa się z różnych członów. Jest Lewica, jest Platforma, jest Wspólny Lublin, są również osoby związane z radami dzielnic. Nigdy nie było u nas dyscypliny w głosowaniu, nie ma i nie będzie, bo jestem gorącym przeciwnikiem dyscypliny w samorządach. Co innego w parlamencie – wytłumaczył się prezydent.
– Na dziś mamy taki stan, że ten pomnik jest. Czy mi się podoba? Nie, nie podoba mi się. Czy powinien stać w tym miejscu, w którym stanął? W mojej ocenie nie powinien. Ale zbieg działań formalnych spowodował, że on jest i w jakiejś mierze stanowi dla wszystkich problem – dodał.
Sprawa pomnika wróci w kampanii?
Problem w tym, że sprawa pomnika zapewne wróci w kampanii wyborczej. Krzysztof Żuk wystawia teraz swoją listę kandydatów na radnych. Współpracę z nim ogłosiły też PSL i Polska 2050. Okazało się jednak, że doszło do konfliktu z PO. Z kształtem list nie zgadza się np. posłanka Marta Wcisło. Możliwe, że partia Donalda Tuska wystawi więc w mieście swojego kandydata na prezydenta. Ten zapewne będzie miał pomysły, jak atakować Żuka. Nie chodzi tylko o pomnik współzałożyciela PiS-u, ale też rosnące zadłużenie miasta.
Sam Żuk zrzuca winę za to ostatnie na… PiS.
– Do tego długu swoją rękę przyłożył pan Mateusz Morawiecki, ponieważ tzw. Polski Ład pozbawił Lublin ponad 560 milionów złotych udziału w PIT. W związku z powyższym, by dokończyć inwestycje, do których się zobowiązaliśmy, a które były współfinansowane z Funduszu Spójności czy z Regionalnego Programu Operacyjnego, jak np. Dworzec Metropolitalny, musieliśmy uzupełnić tę lukę przychodami z emisji obligacji, czyli z długu – powiedział w radiu.
Lokalna kampania w Lublinie będzie chyba bardzo ciekawa.
Źródło: tokfm.pl