Kaczyński postawi w wyborach na DWA głośne nazwiska? W PiS słychać oburzenie. „Mamy ustępować milionerom?”
W PiS trwają przygotowania do wyborów do Europarlamentu. W nienajlepszych nastrojach, bo prognozy wskazują, że ekipa Kaczyńskiego straci kilka mandatów. A chętnych na posadkę w Brukseli jest sporo.
PiS szykuje się do wyborczego maratonu. W kwietniu głosowanie samorządowe, w czerwcu – europejskie. Na Nowogrodzkiej chcieliby, aby wybory były nowym otwarciem, odbiciem po oddaniu władzy, ale niewiele na to wskazuje. Wręcz przeciwnie, nastroje są minorowe. Według wewnętrznej partyjnej prognozy PiS może stracić nawet osiem mandatów w Parlamencie Europejskim. Obecnie partia ma 27 europosłów, możliwe, że zaraz będzie ich 19-20. A chętnych na posadkę w Brukseli nie brakuje. Chrapkę na belgijskie frytki, piwo i czekoladę i selfiaki pod Manneken pis mają między innymi Jacek Kurski i Daniel Obajtek.
To jednak wywołuje cichy bunt wewnątrz partii.
– Dlaczego mamy ustępować milionerom, którzy nie potrzebują złotych szalup? – pyta jeden z polityków PiS w rozmowie z portalem WP.
– To nie podoba się w partii. Ludzie latami za kiepskie pieniądze użerali się w Sejmie, harowali w kampaniach za nic, wielu czekało na swój moment. A teraz na złotych spadochronach chcą wrócić panowie prezesi – żali się inny rozmówca portalu. Głośno raczej nikt nic nie powie, bo nikt nie chce podpaść prezesowi i wypaść z list.
– To nie jest komfortowe, ale walka będzie tak zacięta, że nikt nie chce robić sobie problemów – przyznaje rozmówca WP.
Niesmak jednak pozostaje, tym bardziej, że podczas ostatniego spotkania z europosłami Jarosław Kaczyński oświadczył, że kandydaci muszą sami pokryć koszty kampanii. Partia, będąc już w opozycji, nie ma wystarczających środków.
– Jak poseł czy senator ma się porównywać do zarabiających w euro. Albo do Kurskiego, który dorobił się milionów, wrócił z USA i bardzo chce startować. Jak mamy się porównywać do milionera Obajtka, jeżeli trafiłby na listy – żali się poseł PiS.
Niechęć wzbudza też ewentualny start w europejskich wyborach Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Teoretycznie ma być to próba „honorowego” wyjścia z patowej dla PiS sytuacji. O skazańców nikt już nie chce walczyć, próba wprowadzenia ich do Sejmu zakończyła się ośmieszeniem partii, naiwna narracja o „więźniach politycznych” zadziałała tylko na chwilę. A do tego pojawiła się „lista Pegasusa” i doniesienia o tym, że służby nadzorowane przez Kamińskiego i Wąsika podsłuchiwały polityków PiS.
Źródło: WP