To już koniec, kuzyn Kaczyńskiego musi szukać nowej roboty. Nie uwierzycie, ile zarobił w TVP w czasach rządów PiS
Jan Maria Tomaszewski, kuzyn Jarosława Kaczyńskiego, traci całkiem niezłą posadę. Jako doradca zarządu Telewizji Polskiej zarabiał spore pieniądze.
Kuzyn Jarosława Kaczyńskiego bez posady
Kuzyn Jarosława Kaczyńskiego w połowie stycznia 2016 roku dostał posadę w TVP. Pozostał na tym stanowisku nawet, gdy Jacek Kurski został zrzucony z fotela prezesa TVP i zastąpił go Mateusz Matyszkowicz.
Co zaś Jan Maria Tomaszewski, bo o nim mowa, robił jako doradca? Odpowiadał za Teatr Telewizji.
Problem w tym, że nowe władze TVP postanowiły zlikwidować funkcje doradców zarządu. Tomaszewski traci więc obecną posadę.
Ile kuzyn lidera PiS zarobił przez ostatnie osiem lat, gdy pracował w mediach publicznych? Było to ok. 230-250 tys. zł rocznie. W 2016 roku dostał 248,3 tys. zł, a rok później 229,2 tys. zł. W 2018 roku aż 250,3 tys. zł, zaś 2019 roku ciut mniej – „tylko” 230,5 tys. zł. Kolejny rok to zarobek rzędu 242,4 tys. zł. W 2021 roku Tomaszewski zainkasował z kolei 254,6 tys. zł, a w 2022 roku – 235,4 tys. zł (wszystkie kwoty brutto). W ub.r. wypłacono mu 507,6 tys. zł. Dostał też łącznie ponad 60 tys. zł brutto w formie nagród od prezesa TVP Jacka Kurskiego.
Dochód był, ale czy były sukcesy?
Czy owe zyski były efektem sukcesów kuzyna Kaczyńskiego? Chwalił się, że doprowadził do większej liczby premier w Teatrze Telewizji.
– Chcemy w Jedynce ruszyć teraz z teatrem dla dzieci – najtrudniejszym. Chciałbym jeszcze, by do telewizji mógł wrócić choćby kabaret literacki – mówił w 2018 r. w czasie wywiadu, jakiego udzielił „Dziennikowi Gazecie Prawnej”.
Dodajmy, że Tomaszewski pracował już w Telewizji Polskiej w latach 2007-2009 (na czele stacji stał wtedy Andrzej Urbański).
– Andrzej (Urbański – przyp.) mnie zatrudnił, bo się znałem na scenografii i estetyce obrazu. Znał moje grafiki, szkice, obrazy. A kto miał pracował w telewizji, szewc? Ja akurat miałem największe kwalifikacje do pracy w TVP! – mówił Tomaszewski w rozmowie z „DGP”. – Jarek (Kaczyński – przyp.) dowiedział się o wszystkim jakieś dwa, trzy tygodnie po tym, jak Urbański mnie zatrudnił – dodał.
Źródło: wirtualnemedia.pl