Sztuczka prawna pozbawiła miliony Polaków odszkodowań. Dworczyk ujawni tajemnicę PiS?

W Sejmie trwa dziś kolejna część przesłuchania byłego szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michała Dworczyka na komisji śledczej ds. wyborów kopertowych. Głównym wątkiem sejmowych śledczych jest ustalenie odpowiedzialności za bezprawne wydanie ponad 70 mln złotych na organizację wyborów prezydenckich w czasie pandemii. Okazuje się, że w trakcie zeznań na jaw może wyjść skrywana skrzętnie tajemnica PiS, dotycząca sztuczki prawnej, dzięki zastosowaniu której państwo PiS uniknęło konieczności wypłaty setek milionów odszkodowań.

Sprawę fortelu prawnego, jakim posłużyła się poprzednia ekipa rządząca poruszył Marcin Rybak na łamach wrocławskiej Gazety Wyborczej. Wyraził nadzieję, że przesłuchiwany dziś Michał Dworczyk rzuci więcej światła na prawdziwe powody uchwalenia tzw. ustawy covidowej zamiast wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. Gdyby wówczas rząd zdecydował się na rozwiązanie zapisane w Konstytucji i przewidziane na tego typu sytuacje, jak miała miejsce w czasie wybuchu pandemii COVID-19, to zniknąłby problem organizacji kontrowersyjnych wyborów kopertowych i ryzykowania zdrowiem i życiem Polaków. Pojawia się wobec powyższego kwestia, czy kierownictwo PiS świadomie i celowo pozbawiło Polaków prawa do olbrzymich odszkodowań, stawiając wyżej potrzebę utrzymania władzy.

Dworczyk ujawni tajemnicę PiS?

Okazuje się bowiem, że tzw. ustawa covidowa zawiera w dużej mierze zapisy wprost skopiowane z ustawy o wprowadzeniu klęski żywiołowej. Przepisy, które umożliwiły zamykanie sklepów, wprowadzanie lockdownów, różnego rodzaju nakazy (noszenie maseczek), zakazy (wstęp do lasów, na cmentarze czy do szpitala) to instrumenty prawne z ustawy o klęsce żywiołowej. Dlaczego zatem rząd nie wprowadził stanu wyjątkowego, gdy pandemia uderzyła w nasz kraj? Otóż odpowiedź jest bardzo prosta.

Po pierwsze, politycznie to się po prostu nie opłacało. Dużo łatwiej było nie brać odpowiedzialności za działania organów państwa, tylko zrzucić to na „stan zagrożenia pandemicznego”. Dodatkowo wielkimi krokami nadchodziły wybory prezydenckie, bardzo istotne dla utrzymania władzy przez obóz Zjednoczonej Prawicy. Niezadowolenie społeczne, związane z bardzo słabym przygotowaniem instytucji państwa na pandemię i policyjny charakter obostrzeń społecznych mogło pogrzebać szanse Andrzeja Dudy na drugą kadencję.

Po drugie, wprowadzenie stanu wyjątkowego oznaczałoby konieczność wypłaty odszkodowań za straty spowodowane pandemią i to w mało skomplikowanej procedurze. Na zamknięciu gastronomii, branży hotelarskiej, usług beauty i szeregu innych gałęzi gospodarki straty można było liczyć w setkach milionów złotych. Ile bankructw firm rodzinnych, często zatrudniających po kilkadziesiąt osób można było uniknąć, gdyby rząd PiS nie postawił wyżej potrzeby politycznej? Pewnie nigdy się tego nie dowiemy.

Po trzecie, wprowadzenie stanu klęski żywiołowej wiązałoby się z koniecznością surowego karania wszystkich, którzy nakazane ograniczenia łamali. Nie byłoby Jarosława Kaczyńskiego na cmentarzu w czasie, gdy dla przeciętnego Kowalskiego wstęp był zakazany. Nie byłoby podwójnych standardów dla działaczy PiS i ich rodzin, którzy co rusz omijali ograniczenia covidowe (przypomnijmy choćby sprawę beztroskich wypadów na narty z synami ówczesnej minister Jadwigi Emilewicz).

Czy Michał Dworczyk zostanie zmuszony do ujawnienia prawdziwych powodów uchwalenia ustawy covidowej? Komisja śledcza ma szansę go w tej kwestii docisnąć. Nawet jeśli nie uda się zrobić tego dziś, to sprawa pozostaje otwarta.

Avatar photo
Michał Kuczyński

Ciężko jest funkcjonować w rzeczywistości, w której prawdę trzeba z wielkim trudem udowadniać, a kłamstwo trafia do mas bez weryfikacji. Piszę i komentuję politykę i sprawy gospodarcze od kiedy pamiętam, najpierw z perspektywy studenta prawa, potem urzędnika, dziś przedsiębiorcy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *