Nowa odsłona afery z Pegasusem. Ofiarami Tusk i Sikorski?
Komisja śledcza do spraw nielegalnej inwigilacji polityków opozycji programem Pegasus pracuje już pełną parą. Równolegle działa też prokuratura, do której trafiają kolejne zawiadomienia. Tym razem o złożeniu swojego poinformował na platformie X (dawniej Twitter) Roman Giertych.
Zdaniem posła wybranego z list Koalicji Obywatelskiej, należy uznać za pokrzywdzonych nie tylko jego, ale i wszystkie osoby, które w trakcie stosowania programu Pegasus przeciwko niemu reprezentował jako radca prawny. Na liście tych osób są czołowi politycy Platformy Obywatelskiej, w tym obecny premier Donald Tusk, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski czy koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak.
„Dzisiaj składam zawiadomienie w sprawie podsłuchiwania mnie programem Pegasus. Wnoszę o uznanie za pokrzywdzonych wszystkich moich klientów (szczególnie polityków), których obsługiwałem prawnie w czasie, gdy stosowano wobec mnie tę broń cybernetyczną. Dotyczy to m.in. D. Tuska, R. Sikorskiego, T. Siemoniaka” — napisał Roman Giertych.
Dzisiaj składam zawiadomienie w sprawie podsłuchiwania mnie programem Pegasus. Wnoszę o uznanie za pokrzywdzonych wszystkich moich klientów (szczególnie polityków), których obsługiwałem prawnie w czasie, gdy stosowano wobec mnie tę broń cybernetyczną. Dotyczy to…
— Roman Giertych (@GiertychRoman) February 6, 2024
Jak wiemy, do ataku na byłego wicepremiera rządu PiS miało dojść w kampanii wyborczej przed wyborami w 2019 roku. To oznacza, że służby PiS przeprowadzały inwigilację największej partii opozycyjnej na szeroką skalę. Już potwierdzony jest przypadek podsłuchiwania ówczesnego szefa sztabu wyborczego Krzysztofa Brejzy, teraz Roman Giertych sugeruje że za jego pośrednictwem próbowano podsłuchać także najważniejszych polityków PO.
Politycy, prokuratorzy i sędziowie inwigilowani
Sprawa z pewnością jest rozwojowa, a kulisy tej bulwersującej informacji z pewnością poznamy już wkrótce w Sejmie. Komisja śledcza ds. Pegasusa ma zbadać legalność, prawidłowość i celowość czynności operacyjno-rozpoznawczych podejmowanych z wykorzystaniem tego oprogramowania m.in. przez rząd, służby specjalne i policję w okresie od 16 listopada 2015 r. do dnia 20 listopada 2023 r. Oprócz polityków, służby PiS miały inwigilować też niewygodnych prokuratorów czy sędziów.
— W 2019 r. od mec. Romana Giertycha dowiedziałem się, że byłem inwigilowany za pomocą ofensywnego systemu Pegasus od 2016 do 2019 r. — mówił były sędzia Wojciech Łączewski portalowi Onet.pl — Nie zawiadomiłem o tym prokuratury, bo — powiedzmy sobie szczerze — kto wtedy rządził? Także w prokuraturze? PiS i ludzie Zbigniewa Ziobry, więc takie zawiadomienie nic by nie dało — podkreślił.
Wszyscy doskonale pamiętamy, jak obóz Zjednoczonej Prawicy deprecjonował sędziego Łączewskiego i jak bardzo próbował mu zaszkodzić. Mimo iż przed wydaniem wyroku w sprawie afery gruntowej wielu prawicowych publicystów bardzo pozytywnie oceniało jego orzecznictwo, tak po skazaniu byłego kierownictwa CBA sytuacja odwróciła się diametralnie. By skompromitować Łączewskiego uruchomiono bardzo agresywne narzędzia szpiegujące, przeznaczone do walki z najgroźniejszymi przestępcami i terrorystami. Zadziwiający jest kompletny brak hamulców w działaniach przestępczych, za które chwilę wcześniej ludzie PiS zostali skazani i decyzją prezydenta Dudy wadliwie ułaskawieni w 2015 roku.