Michał Wawrykiewicz: Trybunał Konstytucyjny nadal będzie teatrem marionetek

– Sądzę, że nie dojdzie do wyboru nowego prezesa Trybunału Konstytucyjnego, a Julia Przyłebska będzie nadal trwała na swoim stanowisku. Po pierwsze dlatego że ona tego bardzo chce, a po drugie jest ona wygodna dla większości obozu władzy, na dodatek w sytuacji wewnętrznych konfliktów w tymże obozie – z Michałem Wawrykiewiczem, adwokatem z inicjatywy Wolne Sądy o sytuacji w Trybunale Konstytucyjnym, ustawie o Sądzie Najwyższym i praworządności rozmawia Michał Ruszczyk.

Michał Ruszczyk: Sytuacja w Trybunale Konstytucyjnym jest napięta. Sześciu sędziów domaga się rezygnacji Julii Przyłębskiej i zwołania Zgromadzenia Ogólnego. Jak Pan sądzi, czy do tego dojdzie?

Michał Wawrykiewicz: Nie sądzę.

Dlaczego?

Julia Przyłębska przedstawiła swoje stanowisko w swoim liście, który jest odpowiedzią na to żądanie. Należy powiedzieć, że pod listem do prezydenta podpisał się również jeden z trzech tzw. dublerów, co świadczy o napiętych relacjach w obozie władzy. Natomiast dopóki te osoby, które zostały niezgodnie z prawem powołane do Trybunału Konstytucyjnego, będą brały udział w wydawaniu „orzeczeń”, dopóty będziemy mieli do czynienia z wadliwymi orzeczeniami w sprawach, które organ ten rozpoznaje.

Potwierdził to ETPCz w swoim wyroku z maja 2021 roku w sprawie spółki Xero Flor.

Odpowiadając na Pana pytanie, należy powiedzieć, że Julia Przyłębska na swoje stanowisko w 2016 roku została powołana w sposób nieprawidłowy. Mianowicie nie została podjęta wówczas wymagana prawem uchwała Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Trybunału Konstytucyjnego, a bez tego nie mogą zostać w sposób prawidłowy przedstawione prezydentowi kandydatury na prezesa TK. Analogiczna sytuacja miała miejsce w przypadku powołania Małgorzaty Manowskiej na stanowisko Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego. W 2016 doszło do tego, ponieważ Zjednoczona Prawica nie miała jeszcze w TK arytmetycznej większości „swoich” ludzi, aby zgłosić lojalnych wobec PiS kandydatów na to stanowisko prezesa TK w sposób prawidłowy, a więc zgłoszono kandydaturę pani Przyłębskiej na „kartce”, bez wymaganej uchwały.

Przepisy przewidują, że po 6 latach kadencja Julii Przyłębskiej na stanowisku prezesa Trybunału się zakończyła. Jeśli weźmie się pod uwagę fakt, ile razy rządzący złamali lub obeszli prawo, to czy w Pana ocenie zostanie wybrany nowy prezes czy dotychczasowy będzie trwał mimo, że jego kadencja wygasła?

Sądzę, że nie dojdzie do wyboru nowego prezesa Trybunału Konstytucyjnego, a Julia Przyłębska będzie nadal trwała na swoim stanowisku. Po pierwsze dlatego, że ona tego bardzo chce, a po drugie jest ona wygodna dla większości obozu władzy, na dodatek w sytuacji wewnętrznych konfliktów w tymże obozie. W mojej ocenie organ ten nadal będzie przybudówką rządu, swoistym teatrem marionetek.

Jak to może się przełożyć na kryzys praworządności i konflikt z instytucjami europejskimi?   

Od 2016 roku jako społeczeństwo przyzwyczailiśmy się, że wiele instytucji związanych z wymiarem sprawiedliwości stało się czysto fasadowymi i przestało pełnić swoją konstytucyjną rolę. A co za tym idzie nie ma w systemie odpowiednich organów, które przeciwstawią się autokratycznym zapędom władzy wykonawczej oraz ustawodawczej. Bez wątpienia w takim stanie będziemy trwać dalej. Władza pogwałciła drastycznie trójpodział władzy, co odbija się na nas – obywatelach i na naszych prawach. Niezależnie od wadliwości i sposobu działania, widać to także po aktywności Trybunał Julii Przyłębskiej. Kiedyś TK wydawał około 70 wyroków rocznie, teraz tylko kilkanaście, na dodatek wadliwych. Konstytucyjne i systemowe zadanie tego organu to stanie w istocie na straży praw i wolności obywateli, a dziś ta funkcja nie jest w ogóle realizowana, ponieważ ten fasadowy trybunał działa wyłącznie na zamówienie i pod dyktando rządzących.

Nie oznacza to jednak, że obywatele są zupełnie bezbronni, gdyż od 2016 roku nauczyliśmy żyć bez Trybunału Konstytucyjnego i korzystać z innych bezpieczników, które są dostępne w szczególności ramach instytucji Unii Europejskiej i Rady Europy, a także sądownictwa powszechnego i administracyjnego.

Co instytucje europejskie mogą jeszcze zrobić w sprawie Trybunału Konstytucyjnego?

Przede wszystkim czekamy na dalszy ciąg postępowania przeciwnaruszeniowego, które trwa już od roku. Takie postępowanie inicjuje Komisja Europejska lub kraj członkowski w sytuacji, gdy dochodzi do naruszenia prawa unijnego. Komisja doszła do wniosku, że funkcjonowanie Trybunału w obecnej formule stanowi naruszenie traktatów. Teraz czekamy na kolejny krok w ramach tego postępowania. Mianowicie na złożenia skargi do TSUE wraz z wnioskiem o zabezpieczenie i jestem przekonany, że takie postępowanie przez luksemburskim sądem potwierdzi, że działanie TK Julii Przyłębskiej dotkliwie narusza prawo UE.

Oprócz tego postępowania funkcjonowanie Trybunału Julii Przyłębskiej jest również objęte postępowaniem wynikającym z artykułu 7. TUE, które zostało uruchomiony przez Komisję w grudniu 2017 roku. Jest ono na etapie postępowania przed Radą Unii Europejskiej, ale z pewnością wniosek stwierdzenie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez państwo członkowskie wartości, o których mowa w artykule 2 Traktatu zostanie w pewnym momencie poddany pod głosowanie i zobaczymy jakie będą konkluzje.

W jaki sposób naprawić Trybunał Konstytucyjny, żeby pełnił on swoją właściwą rolę?     

To będzie z pewnością niełatwe zadanie. Ale nie należy zakładać, że niemożliwe. Są różne pomysły, są też projekty konkretnych ustaw, które przedstawiają precyzyjne rozwiązania w jaki sposób to zrobić. Mówię o projektach zespołu ekspertów Fundacji Batorego. Wszystko oczywiście zależy od większości, jaka wyłoni się w najbliższych wyborach parlamentarnych, bo naprawa TK może odbyć się albo w wyniku zmian ustawy zasadniczej albo w ramach dotychczasowego porządku prawnego.

Najpilniejszą sprawą w kwestii Trybunału Konstytucyjnego są dublerzy, którzy nie są sędziami TK i których należy natychmiast odwołać, a w ich miejsce powołać prawidłowo wybranych sędziów w 2015 roku. Natomiast jeśli ci nie będą chcieli objąć swoich funkcji, co może się zdarzyć, wówczas Sejm powinien wybrać tym razem już prawidłowo nowych sędziów. Nie jest to oczywiście jedyna sprawa, która wymaga naprawienia, gdyż jest także zagadnienie dotyczące prezesury tego organu, który w związku z wadliwym powołaniem pani Przyłębskiej a dodatkowo wygaśnięciem tej wadliwej kadencji, nie ma swojego prezesa.

Kolejna kwestia, która wymaga naprawy, to postępowania dyscyplinarne. Sędziowie, którzy okazali się niegodni swojej funkcji powinni stanąć przed niezależnym i bezstronnym sądem dyscyplinarnym. Projekt ustawy Fundacji Batorego przewiduje, że w takim sądzie mogliby zasiadać także sędziowie Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku. To poszerza możliwość realnej i niezawisłej oceny obecnych sędziów TK Julii Przyłębskiej.

Ponadto są wyroki, które zostały wydane po 2015 przez Trybunał Konstytucyjny, a które były rozpatrywane w niewłaściwym składzie. Jak wynika z ukształtowanego już orzecznictwa SN na bazie wspomnianego wyroku ETPCz, takie orzeczenia należy uznawać za nieistniejące, a co za tym idzie, postępowania należałoby powtórzyć. To pokazuje, że jest ogrom zadań do wykonania w Trybunale zmierzających do przywrócenia konstytucyjnej funkcji i prawidłowości działania tego organu, a także naprawienia zaszłości.

Od dłuższego czasu powodem sporu w obozie rządzącym jest nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym, która ma spełnić kamienie milowe. Jak Pan ją ocenia?

Zdecydowanie negatywnie.

Dlaczego?

Są to fasadowe zmiany, które w odniesieniu do sędziowskich postepowań dyscyplinarnych nic nie naprawiają, nie wypełniając tym samym kamieni milowych, na które zgodził się przecież rząd.

Projekt ten nie rozwiązuje podstawowego problemu, jakim jest ustawa kagańcowa, a co za tym idzie kwestionowanie statusu neosędziów i neo-KRSu nadal będzie karane. To dyskwalifikuje nową ustawę. Jestem jednak przekonany, wobec jej ewidentnych mankamentów, że jeśli nawet zostanie uchwalona przez polski parlament, nie zostanie uznana przez Komisję Europejską za wypełniającą należycie kamieni milowych. Te zobowiązania zostały skonstruowane na podstawie orzeczeń TSUE, które obligują Polskę m.in. do zlikwidowania ustawy kagańcowej.

Kolejnym niezgodnym z wymogami Unii elementem jest pomysł przeniesienia postępowań dyscyplinarnych z nie-sądu zwanego Izbą Odpowiedzialności Zawodowej do NSA, co jest sprzeczne z konstytucją, ponieważ kompetencje Naczelnego Sądu Administracyjnego są opisane w ustawie zasadniczej. Do nich nie należy prowadzenie postępowań dyscyplinarnych w odniesieniu do sędziów sądów powszechnych czy SN. Przeszkodą dla takiego rozwiązania jest również okoliczność, że w NSA zasiada około 1/3 neosędziów, co powiela problem który istniał najpierw z Izbą Dyscyplinarną, a teraz z IOZ. Poza tym pozostawienie dyscyplinarek innych zawodów w IOZ przy jednoczesnym przeniesieniu sędziowskich do NSA, to nierówne traktowanie podmiotów, co narusza zarówno ustawę zasadniczą jak i prawo unijne.

Poza tym do orzekania nie wrócili jeszcze wszyscy sędziowie ani nie ma jednoznacznej procedury ich przywrócenia, co jest jednym z kamieni milowych. A przy tym nadal trwa masowe represjonowanie sędziów za trzymanie się litery prawa europejskiego. Ustawa rządowa tych problemów nijak nie rozwiązuje.

Polska zgodziła się na kamienie milowe, które są zapisane w polskim KPO. Jakich instrumentów może użyć Unia Europejska, żeby rząd je zrealizował?

To, że instytucje unijne blokują Fundusz Odbudowy, jest jednym z takich instrumentów. Jak widać jest to skuteczne. Rząd nagle zaczął zabiegać o te pieniądze, ponieważ ma świadomość, że przy obecnej sytuacji trudnej gospodarczej środki te są potrzebne do wygrania wyborów. Stąd to natężenie działań.

Jednak nie oznacza to, że możliwości Komisji Europejskiej sprowadzają się tylko do tego narzędzia. Trwają liczne postępowania, w czasie których praworządność w Polsce jest monitorowana na poziomie europejskim. Mówię o wspomnianym postępowaniu z art. 7 Traktatu, o postępowaniach przeciwnaruszeniowych czy prejudycjalnych. W tym roku z pewnością zostaną wszczęte kolejne postępowanie przeciwnaruszeniowe.

W jakiej sprawie?

W sprawie TK, o czym już wspominałem oraz w sprawie neo-KRS, gdyż jest to organ kluczowy dla wymiaru sprawiedliwości, który nadal działa i powołuje oraz awansuje olbrzymią liczbę neo-sędziów. Od czasu wybuchu wojny w Ukrainie miało miejsce ponad 700 takich nominacji, a w sumie w sądach mamy już ponad 2 500 neo-sędziów, co obrazuje skalę naruszeń i uświadamia jak fundamentalnym problemem jest dalsze funkcjonowanie tego organu. Neosędziowie codziennie orzekają i multiplikują gigantyczny już chaos w systemie wymiaru sprawiedliwości oraz szkody dla obywateli, dla stron procesów. Nikt nie może być pewny prawidłowości swoich wyroków. Sytuacja ta się nie zakończy dopóki neo-KRS będzie działała.

Kolejnym instrumentem, z którego Unia Europejska może skorzystać, to mechanizm warunkowości, który w stosunku do Polski jeszcze nie został wykorzystany. Jest już w użyciu w stosunku do Węgier. Mechanizm ten dotyczy w głównej mierze praworządności, ponieważ może być zastosowany w sytuacji, w której Unia ma wątpliwości co do gwarancji bezpieczeństwa wydatkowania funduszy unijnych w państwie członkowskim. A należytą kontrolę takiego wydatkowania, czyli bezpieczeństwo budżetu unijnego, może zapewnić jedynie niezależna prokuratura i sądy. Stąd mamy bezpośrednie powiązanie tego mechanizmu z praworządnością.

Co mogą zrobić instytucje europejskie, żeby fundusze te nie stały się funduszem wyborczym partii rządzącej, zwłaszcza że wkrótce wybory parlamentarne?

Jeśliby Komisja Europejska jednak odblokowała i przekazała polskiemu rządowi pieniądze z KPO, a po analizie działań władz doszłaby do wniosku, że fundusze nie są w sposób należyty wydatkowane (czyli np. przeznaczane są na cele partyjne i wyborcze), wówczas mogłaby zażądać zwrotu. To jest pierwszy taki instrument. Oprócz tego jest również możliwość zamrożenia pozostałych funduszy z uwagi na naruszenia praworządności lub wydatkowanie niezgodnie z ich przeznaczeniem.

Prezes Manowska nie chce przyjąć ślubowania od niektórych ławników. Dlaczego?

To jest oczywiście działanie pozbawione jakichkolwiek podstaw prawnych. Przypomnijmy, że instytucja ławników w SN, do której jestem bardzo sceptycznie nastawiony, została wprowadzona przez obecny obóz rządzący pod koniec 2017 roku. Ówczesna ustawa przewidziała, że ławników powołuje Senat, w którym wówczas przewagę miała Zjednoczona Prawica. Obecnie sytuacja polityczna uległa zmianie i w izbie wyższej większość ma opozycja, która wybrała tychże ławników. I to się najwyraźniej nie spodobało ani partii, ani pani Manowskiej. To jest sytuacja, która wykracza poza wszelkie standardy, ale z podobnymi działaniami mamy do czynienia w różnych dziedzinach życia społeczno-politycznego, a przykładów jest mnóstwo.

Do tej pory Polska musi zapłacić już prawie 500 mln euro kary za Izbę Dyscyplinarną, która nie została zlikwidowana, a jedynie zmieniono jej nazwę na Izbę Odpowiedzialności Zawodowej. Jak Pan to skomentuje?

Wykonanie postanowienia zabezpieczającego TSUE z 14 VII 2021 roku, które przewidywało m.in. likwidację Izby Dyscyplinarnej i przeniesienie dyscyplinarek do takiej izby Sądu Najwyższego, która będzie spełniała standardy prawa unijnego, do tej pory nie nastąpiło.

Fakt, że Izba Dyscyplinarna została zlikwidowana nie rozwiązuje problemu, ponieważ w jej miejsce powstał inny, analogicznie wadliwy z punktu widzenia prawa UE organ – Izba Odpowiedzialności Zawodowej. Natomiast nie-sędziowie z ID zostali przeniesieni albo w niezwykle lukratywny stan spoczynku, albo do pozostałych izb Sądu Najwyższego. Nowa izba, IOZ, również składa się w większości z neo-sędziów, na dodatek wskazanych przez dwóch polityków, prezydenta i premiera. To już potwierdził ETPCz. Nie ma więc nadal niezależnego i bezstronnego sądu ustanowionego ustawą. Nadal także, jak już mówiłem, obowiązuje ustawa kagańcowa. Nadal zawieszeni są sędziowie, nadal trwają represje za stosowanie prawa UE. Kamienie milowe nie są więc wypełnione. Konsekwencją tego jest brak Funduszu Odbudowy, ale też codzienne kary w wysokości 1 000 000 euro. Łączna ich wysokość jak Pan wspomniał prawie 500 000 000 euro. A ten koszmarny licznik bije nadal, gdyż Polska ostentacyjnie ignoruje orzeczenia europejskich sądów.

Bardzo dziękuję za rozmowę.    

Avatar photo
Michał Ruszczyk

Pierwsze kroki w dziennikarstwie stawiałem w miesięczniku "Nasze Czasopismo". Następnie współpracowałem z portalami informacyjnymi - Crowd Media, wiadomo.co, koduj24. Redaktor telewizji internetowej Video Kod. Założyciel i członek zarządu stowarzyszenia Kluby Liberalne. Sympatyk stowarzyszenia Koalicja Ateistyczna. Były członek N. Autor audycji OKO NA ŚWIAT w Radiospacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *