Decyzja Błaszczaka kosztowała nas okrągłą bańkę, chodzi o ochronę smoleńskiego detektywa. „Zdecydował jeden podpis”
Czy Mariusz Błaszczak nadużył uprawnień i przydzielił Antoniemu Macierewiczowi ochronę wartą milion złotych? MON wyjaśnia sprawę.
Antoni Macierewicz, jako przewodniczący podkomisji smoleńskiej, od lutego 2018 roku miał służbową limuzynę, kierowcę i przydzielonego ochroniarza z Żandarmerii Wojskowej. W ubiegły piątek wiceszef resortu obrony Cezary Tomczyk ujawnił w TVN24, że ochrona Macierewicza w latach 2018-23 kosztowała budżet państwa 1 mln zł. Na samo paliwo wydano 230 tys. zł. Chodzi o ochronę w okresie, gdy przestał być ministrem.
❗️Milion złotych kosztowała w ostatnich latach ochrona posła Antoniego Macierewicza – informację ujawnił w „Kampanii #BezKitu” wiceminister @CTomczyk. @tvn24
Chodzi o ochronę w okresie, gdy przestał być ministrem. pic.twitter.com/TDgXhXl0Lt
— Radomir Wit (@RadomirWit) January 19, 2024
– Odkrywamy karty po kolei, też dlatego, że ciągle spływają do nas nowe dokumenty. Kiedy zaglądamy do środka, kiedy patrzymy w te szczegóły, to jest to zatrważające – mówił Tomczyk.
W sumie podkomisja smoleńska kosztowała 36 mln zł. Wszystko to nie miało by miejsca bez czynnego udziału byłego ministra obrony Mariusza Błaszczaka.Badamy nadużycie uprawnień
Do informacji przedstawionych przez wiceministra Cezarego Tomczyka odniósł się na konferencji prasowej Mariusz Błaszczak i w swoim stylu zaczął straszyć.
–Jeżeli pan minister Antoni Macierewicz zostanie poszkodowany, a wiem, że były kierowane wobec niego groźby o charakterze karalnym, a więc groźby, które dotyczyły pozbawienia go życia, (…) to odpowiedzialny za to będzie ten, który podjął decyzję o tym, żeby pan minister Antoni Macierewicz, pan marszałek senior Antoni Macierewicz nie miał ochrony – powiedział cytowany przez TVN24.pl
Pytany, czy Antoni Macierewicz zwrócił się do niego z prośbą o ochronę, czy była to decyzja autonomiczna, szef klubu PiS odpowiedział, że „zawsze jest to decyzja służby odpowiedzialnej za bezpieczeństwo”. – Zawsze, gdy mamy do czynienia z taką sytuacją, jest przeprowadzana analiza – stwierdził Błaszczak.
TVN24 zapytał Cezarego Tomczyka o słowa Mariusza Błaszczaka. Polityk poinformował, że ta sprawa jest badana pod kątem ewentualnych zarzutów z paragrafu mówiącego o przekroczeniu uprawnień.
–Ta ochrona była udzielona na, już tak powiem, warunkach bezterminowych i to chyba budzi największe kontrowersje, bo minister Błaszczak po prostu jednym podpisem zdecydował, że ktoś, kto nie jest już ministrem, de facto zostaje w takich roli – czyli ma auto służbowe, ochronę Żandarmerii Wojskowej i pełne wsparcie resortu obrony narodowej – wyjaśnił.
Dopytywany, czy ktoś będzie zwracał pieniądze, odpowiedział, że „sprawa jest realizowana pod kątem prawnym”. – Trzeba ustalić, czy minister obrony nie przekroczył tutaj swoich uprawnień, ale od tego jest departament prawny, który tę sprawę bada. Jedno jest pewne – milion złotych na ochronę dla człowieka, który nie pełni już funkcji ministra to coś, co nie powinno się nigdy zdarzyć – podkreślił.
Źródło: TVN24.pl