Przyłębska wkrótce opuści Trybunał Konstytucyjny?! Koleżanka prezesa może skusić się na nową fuchę. „Wyobrażam to sobie”
Czy mgr Julia Przyłębska opuści niedługo Trybunał Konstytucyjny? W PiS wydłuża się kolejka chętnych do miękkiego lądowania w Brukseli.
Pod koniec listopada „Newsweek” pisał o politykach PiS chętnych do wystartowania w wyborach do Parlamentu Europejskiego (PE). Na Nowogrodzką odbywają się pielgrzymki w tej sprawie. Przede wszystkim chodzi o unijne immunitety. Do tego wszyscy mają świadomość, że aktualny stan posiadania w PE, czyli 27 mandatów nie zostanie utrzymany, więc robi się coraz ciaśniej. Na giełdzie nazwisk pojawiła się mgr Julia Przyłębska.
„To na pewno fejk”
Jak informuje Wirtualna Polska, na unijną giełdę nazwisk wjechała mgr Julia Przyłębska. – Julia nie chce przechodzić na emeryturę po zakończeniu kadencji prezesa w TK – mówi jeden z polityków PiS. Jeśli taki scenariusz wszedłby w życie, to konieczna jest jej rezygnacja z prezesowania upolitycznionemu Trybunałowi.
Portal zapytał w kuluarach sejmowych to taki rozwój sytuacji. Część polityków PiS dopuszcza taką opcję, ale wielu nie kryje zdziwienia. – To na pewno fejk – można usłyszeć. – Ona chce działać w polityce. Jej mąż również. I pewnie ma na to szansę – mówi kolejny.
– Julia kandydatką w wyborach? Pewnie, że sobie to wyobrażam. Nie byłbym zdziwiony, gdyby otrzymała propozycję i ją przyjęła – słychać w kuluarach. Mgr Julia Przyłębska nie odpowiedziała na prośbę o rozmowę.
Akcja-ewakuacja
Już w listopadzie „Newsweek” informował o kolejce chętnych po dobre miejsca na listach wyborczych do Parlamentu Europejskiego.
– Chrapkę na fotel w europarlamencie mają odchodzący ministrowie edukacji Przemysław Czarnek i aktywów państwowych Jacek Sasin, rozwoju Waldemar Buda, kilku wiceministrów, Elżbieta Witek, Ryszard Terlecki, a nawet Zbigniew Ziobro – pisał tygodnik. Na sejmowych korytarzach mówi się, że prezes PiS niedługo zostanie tylko z Mariuszem Błaszczakiem.
Jak chętni do startu próbują przekonać Jarosława Kaczyńskiego, żeby to właśnie na nich postawił? Testowane są dwie szkoły argumentacji. Jedna mówi: tylko ja prezesie kochany jestem w stanie zatrzymać europejskie lewactwo i antypolskie plany Brukseli.
Druga szkoła opiera się na martyrologii: prezesie kochany, byłem bezkompromisowy przez 8 lat i szedłem jak przecinak. Robiłem wszystko co chciałeś, ale nie jest wykluczone, że gdzieś wdepnąłem i potrzebuję europejskiego immunitetu, bo ten jest silniejszy od naszego. Dlatego muszę się znaleźć w Brukseli. Pisaliśmy o tym tutaj.
Źródło: Wirtualna Polska