Przygotowuje córkę do bierzmowania i jest przerażona wymaganiami księdza. „Grozi, że nie dopuści”
W serwisie edziecko.pl pojawił się ciekawy list. Jego autorem jest rozżalona matka, której córka przygotowuje się do bierzmowania.
Kościelne uroczystości związane z dziećmi już dawno stanęły na głowie. Weźmy takie przygotowania do pierwszej komunii świętej 9-latków. Z tego co słyszymy, przygotowania do tej „imprezy” z roku na rok coraz bardziej przypominają…jeżeli nie wesela, to przynajmniej studniówki. Mówiąc krótko – trzeba się przygotować na solidne wydatki. Sukienki, garniturki, komże, ceny za talerzyk (bo jak bez imprezy) szybują, nie wspominając o prezentach i kasie, którą trzeba zapłacić księdzu/parafii. A i prezent dla katechety jest mile widziany. Nie zdziwimy się jeżeli są i tacy, którzy na komunię z pompą zaciągają kredyty.
Bo niestety, ale czasy się jednak zmieniły, a religia skomercjalizowała.
Dziś księża w podziękowaniu za sakrament życzą sobie np. coś, co przyda się w kościele. Może być to np. kielich mszalny czy ornaty. Ten pierwszy potrafi kosztować jednak nawet parę tys. złotych. Czasami duchowni mówią wprost, ile chcą. Przykład: w jednej z parafii we Wrocławiu ksiądz zażyczył sobie nowy zestaw nagłośnieniowy. Mowa o inwestycji na kwotę 14 tys. zł. Problem w tym, że do komunii szło 20 dzieci. Rodzice złożyli się po 700 zł za jedno dziecko.
Nieco mniej cyrku odbywa się przy okazji bierzmowania. No dobra, dużo mniej. Ale i tu bywa ciekawie, gdy trafi się nadgorliwy ksiądz. A taką historię opisała jedna z matek, której list pojawił się w serwisie edziecko.pl. „(…) Starsza córka przygotowuje się do bierzmowania, które przyjmie w przyszłym roku w maju. Jednak to, ile trzeba zrobić, aby dostać bierzmowanie, przechodzi ludzkie pojęcie. Nie mogę patrzeć na to, jak ona się męczy podczas tych wszystkich przygotowań” – rozpoczęła swój list pani Marzena.”
„Oprócz ciągłych spotkań w kościołach i nauki modlitw ksiądz każe chodzić córce na roraty na 6 rano w Adwencie. Grozi, że nie dopuści do bierzmowania, jeśli którekolwiek z dzieci oleje to sobie. Córka wstaje po 5, później idzie do kościoła, a kiedy wraca, to ledwo ma czas na śniadanie i idzie do szkoły, w której siedzi do późnego popołudnia” – kontynuowała kobieta.
„Ona nawet nie ma czasu, żeby się wyspać. Zrozumiałabym, gdyby ksiądz kazał chodzić dzieciom na roraty raz w tygodniu. Jednak on zapowiedział, że mają być przynajmniej 15 razy, a to aż trzy dni w tygodniu. Szkoda mi dziecka, bo widzę, że się męczy. Zastanawiam się jednak, czy takie zasady panują także w innych parafiach” – zakończyła list rozżalona matka.
Mamy radę. Może należy olać tę imprezę? Nic na siłę.
Źródło: edziecko.pl
3 Odpowiedzi na Przygotowuje córkę do bierzmowania i jest przerażona wymaganiami księdza. „Grozi, że nie dopuści”
Zmienić wyznanie proste. W moim kościele ewangelickim ksiądz ma żonę ,dzieci nie ma spowiedzi usznej ,politykierstwa, a dzieciaki nie mają problemu żeby zostać konfirmowanym bo nikt z tym nie robi problemu. Tym bardziej z jakimiś wymyślonymi prezentami dla księdza to się w głowie nie mieści.
Bierzmowanie nie jest do niczego potrzebne.A jak będzie potrzebne do ślubu, to za kase się dostanie . I to wszystko.
Walić to. Mnie ksiądz podkurzył i nie miałem bierzmowania, czym uniknąłem wielu godzin wkuwania durnych odpowiedzi na jeszcze bardziej durne pytania. Minęło kilka lat i robiłem „maturę” koscielną. Jak się katabas dowiedział,że nie mam bierzmowania to błyskawiczną ścieżką bez niczego do innej parafii, gdzie biskup udzielał bierzmowania 15 latkom. I musięli przysięgać, że nie dotkną alko i papierosów do 18 roku życia. Mnie to nie obejmowało, bo stałem z dorosłymi. To już zabobony. Moja córka nie ochrzciła wnuka i rogi mu nie wyrosły. Ani bruzdy żadnej nie ma na czole. Jedynie dokazuje jak każdy młody.