W co gra PiS? Były rzecznik Dudy wskazuje motywy Kaczyńskiego i spółki. „Być może chodzi o kwestię…”
PiS zaklina rzeczywistość i forsuje narrację o tym, że zdecydowanie jest w stanie zbudować większość w nowym Sejmie. – Wydaje się, że PiS potrzebuje pewnego rodzaju symbolu, mitu – ocenia były rzecznik Andrzeja Dudy, Krzysztof Łapiński.
PiS potrzebuje mitu?
Trwają negocjacje KO, Trzeciej Drogi i Lewicy, ale przedstawienie umowy koalicyjnej jest formalnością. Tymczasem PiS nadal przekonuje, że jest w stanie stworzyć większość w nowym parlamencie. Dlaczego partia Kaczyńskiego brnie w tę narrację i gra w teatrzyk, który zakończy się upokarzającą porażką? O próbę wyjaśnienia pokusił się Krzysztof Łapiński, były rzecznik Andrzeja Dudy.
– Wydaje się, że PiS potrzebuje pewnego rodzaju symbolu, mitu, aby – troszkę na wzór obalenia rządu Jana Olszewskiego pokazać wyborcom, których było ponad 7 mln: walczyliśmy do końca, nasz kandydat przedstawił exposé, przedstawił program na dalszą kadencję, ale oto znalazła się koalicja wszyscy przeciwko nam i nie daliśmy rady – ocenił Łapiński w programie „Rzecz o polityce”. – Być może chodzi bardziej o kwestię symboli, budowania mitów, pokazania elektoratowi, strukturom partyjnym, że „walczyliśmy do końca, wszyscy byli przeciwko nam, przedstawiliśmy swoją wizję Polski, ale zderzyliśmy się z inna wizją” – dodał były rzecznik Andrzeja Dudy.
Pojawiło się też pytanie, jak PiS będzie zachowywało się w opozycji.
– Dla PiS-u najważniejsze są trzy wyzwania. Po pierwsze utrzymać spoistość wewnątrz klubu, aby żadni posłowie nie odpłynęli do władzy. Najważniejsze dla Jarosława Kaczyńskiego jest utrzymać tę liczbę posłów, jaką PiS zyskał po wyborach – wskazał Łapiński. Jak wskazał, utrzymanie stanu posiadania pozwoliłoby PiS obronienie w Sejmie prezydenckiego weta.
– Kolejne wyzwania to zbliżające się wybory samorządowe i europejskie. Wybory samorządowe są kluczowe dla utrzymania spoistości partii. Od wyborów samorządowych zależy los tysięcy działaczy partii – dodał Łapiński.
Ruch koalicjantów
Tymczasem koalicjanci szykują ruch, który ma przekonać Andrzeja Dudę, by nie bawił się w teatrzyk, tylko od razu powierzył misję tworzenia rządu Donaldowi Tuskowi. Jak informuje Onet, pojawił się pomysł, by jeszcze zanim prezydent desygnuje kandydata na premiera, przekazać mu wspólną deklarację podpisaną przez wszystkich 248 posłów KO, Trzeciej Drogi i Lewicy.
– To jest technicznie do zrobienia w dniu pierwszego posiedzenia Sejmu. Myślimy o tym. Byłby to sygnał, którego pan prezydent już absolutnie nie mógłby zignorować – mówi Onetowi osoba znająca kulisy negocjacji między przyszłymi koalicjantami.